sobota, 20 czerwca 2015

epilogowa piętnastka

-Możemy. - powiedział cicho dalej całując studentkę.
Po chwili znaleźli się w sypialni i Czauderna już rozpinał guziki koszuli dziewczyny. Odepchnęła go od siebie. Spojrzała w niebieskie tęczówki libero i powiedziała stanowcze nie.
-Masz Izę, ja muszę pomóc Kamilowi. Powiedziałam, że to już koniec.
-Iza się nie liczy. Była dla zabicia wspomnienia po tobie. Mań, błagam.
-Nie, Przemek. Ja to zakończyłam. Nie chcę ranić Kamila. Jest moim przyjacielem.
Po raz ostatni spojrzała na siatkarza i po prostu wyszła z pomieszczenia. Czauder po chwili podążył za nią. Zastał ją opierającą się o kuchenny parapet. Bez słowa podszedł i przytulił dziewczynę do siebie. Mańka czuła się jak mała dziewczynka - bezradna.
-Skoro to już koniec... Mogę po raz ostatni?
Nie odpowiedziała. Podniosła głowę i delikatnie musnęła usta siatkarza. Przemek ułożył swoje duże dłonie na policzkach Brzeskiej i zatopił się w tym pocałunku. Trwał kótko. Marysia nie chciała tego wszystkiego bezsensownie przedłużać. Obawiała się, że jeśli teraz okaże się zbyt mało asertywna, wszystko skończy się nie tak jak należy. 
-Nasze relacje się nie zmienią, prawda? Nadal będziemy przyjaciółmi? - zapytał, tuląc do siebie szatynkę.
-To jest pewne.

Wieczorem wpadła do mieszkania Kamila. Kwasowski przeglądał coś w internecie. Pomachała reklamówką z chińszczyzną przed laptopem, bo siatkarz nawet nie zauważył jak Bielszcznaka weszła do mieszkania. Spojrzał tylko na dziewczynę, uśmiechnął się nieznacznie, a po chwili wyłączył komputer i odłożył go na bok. Już po pięciu minutach w ciszy spożywali posiłek. Gdy Kamil sprzątał po kolacji, Mańka postanowiła zrobić popcorn, a później wybierała film. Na stoliku w salonie leżało kilka białych kartek zapisanych drobnym druczkiem. Pozbierała dokumenty i przeczytała zapisany wytłuszczoną czcionką napis u góry strony. Kontrakt o profesjonalne uprawianie piłki siatkowej. Oczy studentki rozszerzyły się, a na usta wpłynął szeroki uśmiech. Z dokumentami w ręku udała się do kuchni. Oparła się o framugę i przyglądała Kwasowskiemu. Kiedy przyjmujący skończył, odłożył ręcznik na haczyk i przytulił do siebie Mańkę.
-Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć? - zapytała.
-Miałem jutro rano przyjechać i zabrać cię na cały dzień do Żywca.
-Do Żywca?
-Nad jezioro.
-Na ile kontrakt?
-Dwa sezony. - odpowiedział i uśmiechnął się.
-Kamil, cieszę się, że zostajesz w Bielsku. Nie wytrzymałabym tu bez ciebie.

Kwasowski spojrzał na dziewczynę. Przybliżył swoją twarz do jej twarzy. Ich usta dzieliły milimetry. Mańka czuła szybki oddech Kamila, a po chwili jego wargi spoczęły na jej wargach. Siatkarz delikatnie całował Marysię. Bał się. Bał się, że studentka go odrzuci. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Minął moment i poczuł zaangażowanie ze strony dziewczyny. Oderwał się od niej i oparł czołem o jej czoło.
-Kocham cię, Mań.. - szepnął. - Wariuję przy tobie i nie wytrzymam jeśli między nami się coś nie zmieni. Nie ma dnia, żebym o tobie nie myślał.. Nawet kiedy się nie widzimy. Wiesz ile nocy zarwałem myśląc o tobie? Wiesz ile razy przez to spóźniłem się na trening? I uświadomiłem to sobie dopiero po sylwestrze u Wojtka.
-Kocham cię, Kamil.


CZTERY LATA PÓŹNIEJ...

-I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.

Wyszli razem z małego drewnianego kościoła w Zakopanym i od razu zostali obrzuceni ryżem. Wesele odbyło się góralskiej karczmie przy miejscowej muzyce. Mańka całe życie marzyła o ślubie w górach, a Kamil spełnił jej pragnienie. Na uroczystości nie zabrakło Przemka. Pojawił się z niską szatynką o imieniu Julka. Zaraz po tym jak Marysia powiedziała mu, że to koniec, zostawił Izę. Był z nią tylko po to, by nie odczuwać straty dziewczyny. Wolska znów wyjechała i ślad po niej zaginął. Czauderna ułożył sobie życie, a Jula była naprawdę świetną dziewczyną. Przyjaźniliśmy się z libero i nie roztrząsaliśmy starych czasów.
Pani Kwasowska leżała wtulona w swojego męża na ogromnym sypialnianym łóżku na poddaszu małego drewnianego domu. Jej nagie ciało przykrywał tylko cienki materiał kołdry. Napawała się tą chwilą i czuła się wspaniale. Kamil co chwilę składał na jej ustach, policzkach i skroniach delikatne pocałunki, a speszona zachowaniem mężczyzny kobieta chowała swoją twarz w jego klatkę piersiową.
-Podoba ci się? - zapytał ogarniając wzrokiem pomieszczenie.
-Dom? Jest wspaniały. Zawsze w takim chciałam mieszkać.
-To dobrze, bo jest nasz.

Dziewczyna podniosła się gwałtownie na łokciu, z biały materiał zsunął się z jej piersi. Kamil uśmiechnął się cwaniacko i poderwawszy się szybko, po chwili znalazł się tuż nad swoją żoną.
-Kocham cię, Mań. Najmocniej na świecie.

Przemkiem się uzależniła. Ale przecież nie ma uzależnienia, które nie miałoby odwyku...
Jej odwykiem był Kamil.

***

Dzień dobry :)
20. czerwca 2015. Godzina 13:52. Dzień po pierwszej od 12 lat wygranej na rosyjskiej ziemi.
Tak kończy się ta historia.
Miała napisać jeszcze jeden rozdział i dopiero potem epilog, ale.. jakoś tak wyszło.
Miało być inaczej. Zupełnie inaczej. Nie jestem w pełni zadowolona, ale ja nigdy nie jestem.

Dziękuję za:
~10726 wyświetleń,
~w sumie 73 komentarze,
~10 obserwatorów.

Nie było tego dużo, bo, niestety, bielski klub nie jest tak sławny jak Bełchatów czy Rzeszów, ale dla mnie to i tak dużo. Ten blog był bliski mojemu sercu, ponieważ wszystko "działo się" (oczywiście fikcyjnie) w Bielsku, a Bielsko jest miastem, które kocham ponad życie.
Po prostu Wam dziękuję.

Em.