niedziela, 31 maja 2015

czternastka

Stała naprzeciwko Przemka z założonymi na piersiach rękami. Nie ukrywała swojego żalu. Ich układ miał pozostać tylko między nimi. Miał być ich tajemnicą. Przeszywała libero wzrokiem i miała wrażenie, że siatkarz jest przygnębiony.
-Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała.
-Zapytał mnie wprost czy coś nas łączy.
-I to o, powiedziałeś mu, że ze sobą sypiamy?! Przemek, myślałam, że wchodząc w tej układ jasne jest, że wszystko zostaje między mną a tobą! Z resztą tak było powiedziane.
-Mań.. - podszedł do niej i złapał za dłonie, jednak studentka wyrwała je szybko. - On się domyślał. Nie mogłem tak dalej. Musiałem mu powiedzieć.
-Wiesz w jakim on stanie wczoraj do mnie przyszedł? Zdajesz sobie sprawę z tego, 
co on przeszedł?! On mi wczoraj powiedział, że mnie kocha, rozumiesz to?
Czauder wlepił swoje niebieskie oczy w sylwetkę dziewczyny. Nie. Przecież tak się nie mogło stać. On nie mógł jej tego powiedzieć. Nie mógł wyznać jej tego, co czuje.
-Mańka.. ja mam nadzieję.. że.. co ty mu na to powiedziałaś?
-Nic mu na to nie powiedziałam. - spuściła głowę.

Podeszła do Przemka i oparła głowę na jego klatce piersiowej. Zaciągnęła się wonią jego perfum i pociągnęła nosem. W jej głowie kłębiły się teraz miliony myśli.
-Gdybym mogła tylko cofnąć czas..
-Żałujesz?
-Przemek.. To nie tak. Nie żałuję tych wszystkich chwil, bo było naprawdę wspaniale. Żałuję tylko, że to wszystko się tak skończyło.. Z nami koniec. Definitywny.

Rozpoczął się czerwiec. Pierwszy weekend tego miesiąca Brzeska razem z Kwasem spędzili na działce Ferensa. Wojciech zaprosił ich na ognisko, chcąc pożegnać się ze wszystkimi zawodnikami bielskiej drużyny, bo jego kontrakt nie został przedłużony. Mańka wiedziała, że na tej imprezie pojawi się także Czauderna.
Na bielskich Błoniach pojawili się jakoś przed dziewiętnastą. Na miejscu byli już prawie wszyscy. Brakowało tylko Uzależniającego. On zawsze się spóźniał. Mimo protestów gospodarza, od Mańka razu udała się do domu letniskowego, by pomóc Anecie, partnerce Wojtka.
Gdy kończyła przygotowywać sałatkę, za oknem mignęła jej wysoka postać. Wychyliła się i ujrzała oddalającą się w kierunku gości postać libero. Zaraz obok niego kroczyła szczupła dziewczyna, którą studentka doskonale znała. Poczuła ukłucie w sercu. Nie mógł tego zrobić.
-Mańka, wszystko okej? - zapytała z troską dziewczyna Ferego.
-Nie, znaczy.. wszystko w porządku. Musze iść do Kamila. Wybacz.
Wytarła pospiesznie dłonie w ciemny ręczniczek i wyszła z domku. Otwierając drzwi wpadła na zdenerwowanego Kwasowskiego.
-Widziałeś? - zapytała.
-Widziałem. Jedziemy do domu.
Zarzucił bluzę na ramiona dziewczyny i już chciał wyjść z ogródka, ale ktoś stanął na ich drodze. Oboje doskonale wiedzieli, że Przemek i Wolska zrobili to z premedytacją.
-Oo, cześć! - uśmiechnął się szeroko libero. - Poznajcie Izę, moją dzie..
-Czauder, nie rób z siebie idioty. - Kwasowski zmroził wzrokiem kumpla i chwytając Brzeską za rękę pociągnął w kierunku swojego samochodu.

Jaki Przemek miał w tym wszystkim cel? Co chciał osiągnąć tym, że przedstawił Wolską jako swoją dziewczynę? W ogóle: czy to była prawda czy tylko chęć zemsty?
Cały wieczór Brzeska spędziła w towarzystwie Kamil, paprykowych chipsów, pepsi z lodem i jakiegoś taniego romansidła. Telefon przyjmującego niemal wrzał od ilości nieodebranych połączeń i wiadomości. Ferens dobijał się do kumpla, by ściągnąć ich z powrotem na imprezę, jednak się mu to nie udało.

Minął kolejny miesiąc. Przez ten czas Marysia nie miała kontaktu z libero, a jej jedynym zajęciem była nauka do sesji. Poniedziałkowy poranek spedziła tak jak każdy inny dzień. Szybkie śniadanie, kawa, a potem całkowite pochłonięcie przez podręczniki. Ten poniedziałek niczym by się nie różnił...

Będę o 20 :*

Wiadomość od Czauderny wyprowadziła ją z równowagi. Przecież "miał" Izę. Nie mogli od tak pójść do łóżka! Zjawił się punktualnie. Zaraz na wejściu porwał ją w swe ramiona i jak gdyby nigdy nic zaczął całować kierując się w stronę sypialni.
-Nie! - krzyknęła. - Nie możemy.

*

Krótko, krócej, najkrócejnajkrócej.
To noja dewiza względem tego opowiadania.
Wybaczcie, ale tu już tak będzie.

Tak, wiem, Win. Każę Ci tak długo czekać, a potem dostejesz taki chłam, który jest krótszy od odcinka Kęty-Bielsko...

Trójeczka na Idealnych :p

Pees. Nie ma mnie 3 dni. Brak dostępu do neta. Całkowite odmóżdżenie. Nadrobię wszystko u Was jak wrócę.

Em.

czwartek, 21 maja 2015

trzynastka

*Polecam zastopować muzykę w tle i włączyć Say Something. Pasuje idealnie*

Na następny dzień po powrocie do Bielska Kwasowskiego odwiedził Czauderna.
-Przemek? - zdziwił się przyjmujący widząc libero w drzwiach swojego mieszkania.
-Dziwne, że przyszedłem odwiedzić kumpla?
Usiedli w salonie z butelką piwa w ręce i włączyli mecz Bayernu.
-Czauder.. - zaczął niepewnie Kamil. - Pogadajmy jak kumple. Co cię tak na serio łączy z Mańką?
-Nie rozumiem pytania...
-Doskonale je rozumiesz.
Czauderna założył prawą rękę za głowę i potarł włosy.
-Jesteśmy w związku bez zobowiązań.
-W czym, kurwa, jesteście?!
-W związku bez zobowiązań... Dobrze słyszałeś.
-Nie.. Przemek, ja się przesłyszałem. Napewno.
-Nie.
-Czekaj... Czyli, że wy spotykacie się.. dla seksu?
-Teoretycznie. Kamil, słuchaj. Kocham Mańkę, ona o tym wie, a ja czekam aż będzie gotowa.
-Ona nigdy nie będzie gotowa! - w Kamilu się gotowało. - Kochasz ją, a że ona nie chce się teraz wiązać to wykorzystujesz fakt i ją sobie bzykasz?!
-To działa na innej zasadzie...
-Zasadzie?! Traktujesz ją przedmiotowo! Ona jest takim samym człowiekiem jak ty! Też ma uczucia!
-Kamil, nie spotykamy się, bo ja mam ochotę! To działa w dwie strony.
-Czy ty wiesz w ogóle o czym ty mówisz?!

Siedziała zatopiona w książkach. Kończyła już pisać felieton, który zlecił jej rektor. Pomoc Czauderny okazała się bardzo przydatna, Nie zamierzała ukrywać, że wciągnęła w projekt innych siatkarzy, między innymi Fenersa i Bucia, a także ludzi z zarządu bielskiego klubu. Nawet nie usłyszała jak drzwi mieszania się otwierają. Było już grubo po dwudziestej drugiej. Nagle w salonie zjawił się Kwasowski.
-Kamil? - zamknęła podręcznik. - Co ty tu robisz o tej porze?
-Musimy porozmawiać. - Usiadł na przeciwko dziewczyny i wyjął z jej rąk książkę. - Poważnie porozmawiać..
-Co się stało?
-Długo to trwa?
-Ale co? - zdziwiła się.
-Wasz związek..
-Kamil..
-Zadałem pytanie. - uciął.
-Jakoś od połowy stycznia. - powiedziała, spuszczając głowę.
-Wiesz jak ja się teraz czuję..?
-Kamil, to nie tak. Oprócz seksu mnie z nim nic nie łączy..
-Oprócz seksu..
Wstała i podeszła do okna. Nie kryła już łez. Policzki dziewczyny z czasem stawały się czarne od rozmazanego tuszu, a świat wokół wirował. Patrzyła się w oświetlone Bielsko. Jak zawsze to ją uspokajało, tym razem nie spełniło jednak rezultatu.
Usłyszała jak Kamil wstał z kanapy. Westchnął głośno i nerwowo chodził po salonie.
-Kurwa, Mańka! To ja chcę być tym, obok którego będziesz się budziła każdego poranka! Chcę być tym, który będzie ci robił śniadania do łóżka, który będzie zabierał na romantyczne kolacje, tym, który będzie cię całował, tym, który będzie okazywał miłość w każdej sytuacji. Tym, który będzie pocieszał w złych chwilach. Tym, z którym będziesz stała przed ołtarzem. Chcę być tym, którego dziecko będziesz nosiła pod sercem! Tym, z którym się zestarzejesz... Mań.. rozumiesz?
Odwróciła się przodem do niego.
-Kamil.. Ja nie mogę.
-Możesz. - złapał twarz Marysi w swoje dłonie i oparł swoje czoło o jej patrząc głęboko w oczy. - Możesz, Mań... Musisz tylko uwierzyć.
Był taki szczerzy, delikatny. Mańkowe serce zaczynało bić szybciej. Jego oczy świdrowały ją, przeszywały na wskroś. Kwasowski złożył na ustach Brzeskiej delikatny pocałunek.
-Możesz.. - powtórzył. -Ja ci wszystko wybaczam.

Serce dziewczyny przyspieszyło. Zaczęła szybko łapać powietrze, a jej oczy zachodziły mgłą. Chwyciła kamilową rękę i przymknęła powieki. Przyjmujący nie widział co się dzieje. Pomógł dziewczynie dojść do kanapy i położyć się na niej.
-Mań.. Co się dzieje? - zapyta przestraszony i odgarnął z czoła dziewczyny ciemne kosmyki włosów.
-Gorzej się poczułam. Zaraz mi przejdzie.. Otwórz okno, proszę.

Było już grubo po północy. Kamil spał oparty o jej ramię, a ta płakała. Nie spodziewała się tego. Kochała go. Tak, kochała. Sięgnęła po leżący obok niej telefon i odblokowała go. Spojrzała na zdjęcie uśmiechniętego Kwasowskiego.
-Wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej? - zapytała cicho samą siebie, gładząc kciukiem ekran.
-Wiem. - usłyszała głos siatkarza.

Jak się dowiedział?

Powiedziałem mu. Mań... Przepraszam... 


*

HE HE HE :3
Krótko. Krócej. Najkrócej.
Psujemy?

Dziś urodziny Czaudera, więc wiecie, święto, trzeba rozdział dodać :)
Najlepszego dla solenizanta ;)

Em.

*WOJTEK*
*JANEK*
*WOJTEK & KAMIL*

poniedziałek, 18 maja 2015

Zapraszam vol 2!

Oszalałyśmy! 
Oszalałyśmy i powstało to... już!

Ekhem.. proszę o fanfary!

Razem z Winką stworzyłyśmy duet.. dziś posiedziałam nad grafiką, napisałyśmy
prolog.. i jest :)
Zapraszamy na Perfect imperfection :)

Em&Win

niedziela, 17 maja 2015

Zapraszam

Dziś urodziny Janka Nowakowskiego.. i tak mnie jakoś naszło.. że postało.
Zdecydowanie nie potrafię zaczekać na chwilę wolnego, by pisać kolejne opowiadania.
Coś pojawi się jak skończę uzależniającego, więc może na początku wakacji.

Dodatkowo mogę (chyba) poinformować, że gdy ja skończę Sny, a Winka Myśli.. zaczynamy wspólny projekt. Boję się. Serio.

Także.. Zapraszam na Mówiących :)
Em.

wtorek, 12 maja 2015

dwunastka

Obudziła się rano przytulona do kamilowego ramienia. Podniosła powieki i spojrzała przed siebie. Zegar stojący na szafce wskazywał ósmą dwadzieścia siedem. Kwasowski ruszył się gwałtownie i przyciągnął Mańkę z powrotem do siebie. Po chwili zadzwonił telefon dziewczyny. Wstała z łóżka i podeszła do drzwi balkonowych, a następnie odebrała połączenie.
-Co powiesz dziś na basen? - usłyszała.
-Nie ma mnie w Bielsku...
-Jak to nie ma cię w Bielsku? To gdzie ty jesteś? - głos Czauderny nabrał ostrzejszego tonu.
-Nie krzycz po mnie! - upomniała go.
-Nie krzyczę.. Dowiem się więc gdzie jesteś?
-W Bieszczadach.
-Gdzie?! Mańka! Co ty robisz w Bieszczadach?!
-Pojechałam z Kamilem w góry. Coś w tym dziwnego?
-Ach.. z Kamilem.. - powiedział z zawodem.
-Rozmawialiśmy na ten temat.
-Mań.. jestem cholernie zazdrosny. Wiem, to złe, ale ja tego nie zmienię.
-Doskonale wiesz jaki był układ.
-Za późno. - odpowiedział i rozłączył się.

W momencie, kiedy dziewczyna odkładała telefon Kamil zaczął się budzić. Spojrzała na uśmiechniętego przyjmującego i wykonała ten sam gest w jego stronę.
-Kto dzwonił? - zapytał.
-Mama. Zapraszała jutro na obiad. Powiedziała żebyś przyjechał ze mną. No, ale powiedziałam jej, że wyjechaliśmy.
-Wrócimy to od razu jedziemy na schabowe. - zaśmiał się, a studentka pogłaskała go po policzku.
-Jeśli mamy iść dziś w góry to wypadałoby coś najpierw zjeść. Sprężaj się.

Dwie godziny później szli już na szczyt. Słońce świeciło, na niebie nie było żadnej chmury. Wspominali - jak zwykle w takich chwilach. Postanowili, że nad potokiem zrobią sobie przerwę. Marysia spojrzała na telefon i zobaczyła na nim trzy nieodebrane wiadomości.

Przepraszam.

Tak cholernie mi głupio. Przepraszam Cię. Wiem jak to miało wyglądać.

Przepraszam. Wiem, że to nie ma szans. Ale wiem też, że się nie poddam. Jest mi okropnie głupio. czuję się beznadziejnie... Mań.. ja naprawdę Cię kocham.

Chciała mu napisać cokolwiek... By się nie martwił, by o tym nie myślał. Chciała odpocząć, a on skutecznie jej to uniemożliwiał. Zakłócał jej ciszę. Cieszę i spokój. Spojrzała jeszcze raz na telefon i nacisnęła przycisk wyjścia. Przez moment patrzyła na tapetę, na której widniało jej i Kamila zdjęcie ze złotymi medalami na szyi. Było to rok wcześniej. Wtedy po finale PlusLigi między Skrą a Resovią podkradli Włodarczykowi i Wronie krążki i zawieszając sobie na szyi zrobili zdjęcie. Przejechała palcem po ekranie, a po chwili całkowicie wyłączyła telefon.
Odwróciła głowę i przyjrzała się Kamilowi. Nic się nie zmienił. Był tym samym dzieciakiem co w gimnazjum. Te same roześmiane oczy, ten sam błysk. Zauważyła jednak, że tylko w jej towarzystwie się tak zachowuje - jest szczęśliwy. Uśmiechnęła się szeroko i przytuliła go.
-Brakowało mi tego, wiesz?
-Czego? - zapytał odkładając butelkę wody i przyciągnął do siebie dziewczynę.
-Takich beztroskich chwil, kiedy jesteśmy tylko my i nikt inny się nie liczy.

Dochodziła już osiemnasta. Dawno powinni wracać, ale Kamil uparł się, że muszą dojść na sam szczyt. Nie mogli jednak przewidzieć, że rozpęta się burza.
-Kamil. Błagam cię wracajmy. - szepnęła trzymając kurczowo siatkarza za rękę.
-Wracać nie ma sensu, bo już się zaczęło. Nie zdążymy.
-No i co teraz? - przestraszyła się.
-Mamy pięć minut na szczyt. Tam napewno jest jakiś dom.

Poszli. Mańka wystraszyła się. Od dziecka nienawidziła burz. Niemalże biegła na ten szczyt. Obawiała się tego, że pierun urządzi z nich kurczaka z rożna. Uradowana aż podskoczyła, gdy zobaczyła mały domek. Przed drzwiami siedział starszy mężczyzna i palił fajkę. Gdy tylko zobaczył przemokniętą Mańkę i wcale nie lepiej wyglądającego Kamila wstał i chwycił się za głowę.
-Młodzi! - zawołał, gdy byli już blisko. - Co wy tu w taką pogodę robicie?! Chodźcie! 
Szybko, szybko!
-Dzień dobry. - przywitali się kulturalnie, a chwilę później w przedsionku pojawiła się 
starsza kobieta.
-Jezusińku! Dzieciaczki! Co wyście się w taką pogodę na sam szczyt wybrali! Chodźcie, zrobię wam herbaty i coś do zjedzenia. Jasiek, przynieś koce ze stryszku.
Piętnaście minut później siedzieli już w czwórkę w dużym pokoju z kominkiem. Mańka i Kamil opatuleni kocami, w zmienionych już ubraniach trzymali w dłoniach ogromne kubki 
herbaty z cytryną.
-Dzieciaczki.. - zaczęła pani Stasia, wchodząc do pokoju. - Co was tak naszło iść tu?
-Nie trzeba było. - powiedzieli równocześnie widząc, jak kobieta kładzie przed nimi talerz z kanapkami.
-Nie gadajcie o tym tylko jedzcie.

Gdy kanapki z talerza zniknęły, grzecznie podziękowali, a następnie opowiedzieli historię jak to wybrali się w góry. Cały czas Kamil otaczał ramieniem Mańkę, a pani Stasia szeroko się uśmiechała.
-Pamiętasz, Jasiek, jak pojechaliśmy do Zakopanego?
Starszy mężczyzna zaśmiał się na wspomnienie i potarł końcówki czarnych jak smoła wąsów.
-To dopiero była przygoda.. Był sześćdziesiąty czwarty.. Lipiec. Wychodząc na Gubałówkę złamałem prawą rękę. Jak schodziliśmy Stasia złamała lewą. Potem złapaliśmy jakiegoś 
wirusa. Było wesoło.
-Długo jesteście razem? - zapytała kobieta, a studentka zakrztusiła się herbatą.
-Tak. - odpowiedział Kamil. - Od gimnazjum.
-Od gimnazjum się przyjaźnimy. - wtrąciła Brzeska. - Nie jesteśmy razem. Jesteśmy przyjaciółmi.
-Zepsułaś.. Miało być tak słodko!

Około dwudziestej drugiej gospodyni zaprowadziła ich na poddasze i dała pościel. Podziękowali uprzejmie i weszli do pokoju. Cały był w drewnie. Stare łóżko, stolik, krzesło i duże okno. Na dworze było już ciemno, a pomieszczenie oświetlała jedynie mała lampka wisząca na ścianie. Pościel położyli na łóżku i usiedli pod oknem. Burza przybierała na sile z każdą godziną. Mańka wtuliła się w ciało Kamila i wsłuchiwała się w bicie jego serca. Przymknęła oczy i delektowała się chwilą.
-Nie bój się. - szepnął siatkarz i pocałował dziewczyną w czubek głowy.
-Z tobą się nie boję.
Wahał się. Bał się jej reakcji, jednak po chwili zdecydował się na krok. Palcem wskazującym pociągnął podbródek Mańki tak, by spojrzała na niego. Zauważył w jej oczach łzy. Niewiele myśląc zbliżył swoją twarz do niej i złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Jego zarost drażnił skórę dziewczyny, ale nie przeszkadzało jej to. Ułożyła swoją dłoń na policzku siatkarza i lekko pogłaskała. Poczuła jak uśmiecha się.
-Dziękuję.

Jak szybko wyjechali tak szybko musieli wracać. Już w czwartkowe popołudnie byli w Bielsku. Ogromny korek na Warszawskiej wprowadził Kamila w stan irytacji. Nie raz i nie dwa padały w samochodzie niecenzuralne słowa, za które Manka go karciła. Gdy udało im się ominąć korek, jadąc co prawda dwa razy dłuższą drogą, kamilowy telefon dał o sobie znać.
-Władek? - zdziwił się. - Przeczytasz?
-Środa, szósty maja, godzina dwudziesta trzydzieści, hala przy ulicy Dąbrowskiego jedenaście. Bierz Mańkę i nie ma, że nie możecie przyjechać. Gramy o brąz! Piątka!
-Jedziemy?
-Jeszcze się pytasz?
Po chwili do Mańki napisał Przemek. Jesteś już w Bielsku? Szybko odpisała Właśnie jadę do Kamila. Będę w domu wieczorem.

Miesiąc później...
Zdobyli brąz... Brąz, który smakował jak złoto. Radość bełchatowian była nie do opisania. Nowe zdjęcie z medalem do kolekcji. 
-Kamil mówił mi o waszym wypadzie w Bieszczady. - zaśmiał się Wojtek.
-Co ci powiedział?! - zapytała przerażona.
-No, że szliście w te góry, szliście i szliście.. i że się burza rozpętała... i że siedzieliście u jakiegoś starszego małżeństwa... No i że ogólnie było fajnie.
Odetchnęła z ulgą. Nie chciała powracać do tematu pocałunku.
-Tak, było świetnie.
Na następny dzień po powrocie do Bielska Kwasowskiego odwiedził Czauderna.
-Przemek? - zdziwił się przyjmujący widząc libero w drzwiach swojego mieszkania.
-Dziwne, że przyszedłem odwiedzić kumpla?
Usiedli w salonie z butelką piwa w ręce i włączyli mecz Bayernu.
-Czauder.. - zaczął niepewnie Kamil. - Pogadajmy jak kumple. Co cię tak na serio łączy z Mańką?
-Nie rozumiem pytania...
-Doskonale je rozumiesz.
Czauderna założył prawą rękę za głowę i potarł włosy.
-Jesteśmy w związku bez zobowiązań.

*

Miało wyglądać tak, ale miało być ubrane w inne słowa.
Nie wyszło.

Win, popieprzyło mnie, masz gniota!
Nie, nic nie ćpałam ;**

Empty.

środa, 6 maja 2015

jedenastka

Następne dni w Gdańsku minęły spokojnie. Manka starała się nie myśleć o zaistniałej sytuacji i po prostu pragnęła odpocząć. Pragnęła nacieszyć się Przemkiem. Nie był jej obojętny, jednak nie kochała go. Dawała mu wprost do zrozumienia, że z tego nic nie będzie, ale on szeroko się wtedy uśmiechał i mówił, że jeszcze się przekonamy. Nie raz i nie dwa tłumaczyła mu sytuację. Nie raz i nie dwa on przekonywał ją swoimi argumentami. I tak ją od siebie uzależnił. Robił to celowo, bo wiedział, że w końcu mu ulegnie.
Była jednak twarda.

Spojrzała niepewnie na dzwoniący telefon, a potem przeniosła swój wzrok na libero.  Posłał nieme pytanie Kto to?
-Kamil. - powiedziała drżącym głosem.
-Odbierz.
-I co mu powiem?
-Jak zapyta gdzie jesteś to powiesz, że u jakiejś ciotki.
Odebrała.
-Mań, słuchaj jest taka sprawa. Co byś powiedziała na parę dni w górach? - zapytał.
-Yy.. - zawahała się. - Kiedy?
-Chociażby nawet jutro. Wiesz, tak jak kiedyś jak jeździliśmy, pamiętasz..
-Jest tylko jeden mały problem. Nie ma mnie w domu... i wrócę dopiero za kilka dni.
-To gdzie ty jesteś?
-Pojechałam do cioci Gosi. Kiedyś byliśmy u niej na wakacjach, pamiętasz?
-Jasne, że pamiętam. Najlepsza szarlotka jaką w życiu jadłem. No nic. - ewidentnie z tego faktu nie był zadowolony. - Pozdrów ją i daj znać jak wrócisz.
-Jasne, jasne. Dzięki. Napewno się odezwę.
Rozłączyła się i od razu wyłączyła telefon. Wypuściła powietrze z płuc i spojrzała na Przemka. Wydawał się zaniepokojony.
-Maniuś.. Nie płacz. Co się stało? - szybko podszedł do studentki i przyciągnął ją do siebie.
-Nie mogę mu tego robić. Nie mogę go ciągle okłamywać.

Nadszedł czas powrotu do domu. Wyjechali z Trójmiasta wieczorem, by drogi były puste.
W Bielsku mieli być około drugiej w nocy. Ledwo wsiedli do samochodu libero,
a dziewczyna już spałam.
-Ej, ej. - zaśmiał się siatkarz. - Kociaku, nie śpimy. Potem w nocy nie będziesz mogła spać.
-Tobie powinno to odpowiadać.
-A, no tak. To śpij, masz rację.
-Wiesz.. Zniechęciłeś mnie. Nie, Nie będę spać.
Dokładnie o 2.17 Przemek zaparkował samochód pod mieszkaniem Brzeskiej. Złapał ją za rękę i uśmiechnął się najpiękniej jak tylko mógł.
-Dziękuję ci za te kilka dni. Było wspaniale. Naprawdę.
-To ja dziękuję. Odpoczęłam, nie myślałam. No, może prawie. Idziesz ze mną? - kiwnęła głową w kierunku budynku.
-Nie, nie. Będę jechał. Jakoś nie mam ochoty spotkać z rana wściekłego Kamila... - zaśmiał się.
Odpięła pas i usiadła bokiem na fotelu tak, że była przodem do Przemka.
-Dziękuję ci za to, że jesteś. - szepnęła i ułożywszy dłoń na jego policzku delikatnie
pocałowała. - Może jednak wejdziesz?
-Wiesz, że ryzykujemy...
-Lubię ryzyko.

Ledwo przekroczyli próg mieszkania studentki, a od razu wpadli sobie w ramiona. Przemek napierał ustami na usta Mańki, a ta próbowała rozpiąć zamek jego kurtki. Po chwili pozbyli się odzieży wierzchniej i ruszyli w stronę sypialni.
-Jesteś piękna. - powiedział libero delikatnie muskając jej ramię, na którym nie było już materiału koszulki.
-Spójrz na mnie.
-Słucham?
-To jest ostatni raz. Kończymy z tym.
-Zapomnij. - zaśmiał się i rozpiął haftki biustonosza. - Nigdy z tym nie skończymy.

Wrzuciła ostatnie rzeczy do walizki i spojrzała na Kamila. Jego pomysł na wyjazd w Bieszczady uznała za czyste szaleństwo, ale zgodziła się. Zgodziła się, bo chciała pobyć trochę z Kwasowskim jak dawniej, ale i chciała odpocząć od Przemka. Tak. Chciała odpocząć. Specjalnie nic nie mówiła mu o wyjeździe. Była przekonana, że nie spodobałby się mu ten pomysł.
-Gotowa? - zapytał przyjmujący.
-Gotowa.
Ledwo co była nad morzem, a już jechała w góry. Z Kamilem za kierownicą jazda mija w wesołej atmosferze. Wspominali jak chłopak zdał prawko i wspólnie, najczęściej nocą, jeździli po Bielsku. To były świetne czasy. Czasem, aż Mańce tego brakowało. Późnym popołudniem zakwaterowali się w małym pensjonacie, a gdy dostali już klucz do dwuosobowego pokoju, udali się na drugie piętro budynku. Weszli do pokoju, odstawili przy wejściu torby i doznali szoku. W pomieszczeniu znajdowało się jedno dwuosobowe łóżko.
-Chyba zaszła jakaś pomyłka. Skoczę do recepcji. - Kamil podrapał się po policzku.
-Zostaw już to. - dziewczyna machnęła ręką i rzuciła się na łóżko. - Dziś już zostańmy tu, co?

Obudziła się rano przytulona do kamilowego ramienia. Podniosła powieki i spojrzała przed siebie. Zegar stojący na szafce wskazywał ósmą dwadzieścia siedem. Kwasowski ruszył się gwałtownie i przyciągnął Mańkę z powrotem do siebie. Po chwili zadzwonił telefon dziewczyny. Wstała z łóżka i podeszła do drzwi balkonowych, a następnie odebrała połączenie.
-Co powiesz dziś na basen? - usłyszała.
-Nie ma mnie w Bielsku...

*

Krótko, bo muszę zakuwać na edb, a ktoś tu ciągle się dobija o niwy rozdział ;x
Za półtorej godziny ostatni mecz sezonu, więc muszę mieć wszystko gotowe.
GO SKRA!

trzymajcie się,
Empty.