sobota, 20 czerwca 2015

epilogowa piętnastka

-Możemy. - powiedział cicho dalej całując studentkę.
Po chwili znaleźli się w sypialni i Czauderna już rozpinał guziki koszuli dziewczyny. Odepchnęła go od siebie. Spojrzała w niebieskie tęczówki libero i powiedziała stanowcze nie.
-Masz Izę, ja muszę pomóc Kamilowi. Powiedziałam, że to już koniec.
-Iza się nie liczy. Była dla zabicia wspomnienia po tobie. Mań, błagam.
-Nie, Przemek. Ja to zakończyłam. Nie chcę ranić Kamila. Jest moim przyjacielem.
Po raz ostatni spojrzała na siatkarza i po prostu wyszła z pomieszczenia. Czauder po chwili podążył za nią. Zastał ją opierającą się o kuchenny parapet. Bez słowa podszedł i przytulił dziewczynę do siebie. Mańka czuła się jak mała dziewczynka - bezradna.
-Skoro to już koniec... Mogę po raz ostatni?
Nie odpowiedziała. Podniosła głowę i delikatnie musnęła usta siatkarza. Przemek ułożył swoje duże dłonie na policzkach Brzeskiej i zatopił się w tym pocałunku. Trwał kótko. Marysia nie chciała tego wszystkiego bezsensownie przedłużać. Obawiała się, że jeśli teraz okaże się zbyt mało asertywna, wszystko skończy się nie tak jak należy. 
-Nasze relacje się nie zmienią, prawda? Nadal będziemy przyjaciółmi? - zapytał, tuląc do siebie szatynkę.
-To jest pewne.

Wieczorem wpadła do mieszkania Kamila. Kwasowski przeglądał coś w internecie. Pomachała reklamówką z chińszczyzną przed laptopem, bo siatkarz nawet nie zauważył jak Bielszcznaka weszła do mieszkania. Spojrzał tylko na dziewczynę, uśmiechnął się nieznacznie, a po chwili wyłączył komputer i odłożył go na bok. Już po pięciu minutach w ciszy spożywali posiłek. Gdy Kamil sprzątał po kolacji, Mańka postanowiła zrobić popcorn, a później wybierała film. Na stoliku w salonie leżało kilka białych kartek zapisanych drobnym druczkiem. Pozbierała dokumenty i przeczytała zapisany wytłuszczoną czcionką napis u góry strony. Kontrakt o profesjonalne uprawianie piłki siatkowej. Oczy studentki rozszerzyły się, a na usta wpłynął szeroki uśmiech. Z dokumentami w ręku udała się do kuchni. Oparła się o framugę i przyglądała Kwasowskiemu. Kiedy przyjmujący skończył, odłożył ręcznik na haczyk i przytulił do siebie Mańkę.
-Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć? - zapytała.
-Miałem jutro rano przyjechać i zabrać cię na cały dzień do Żywca.
-Do Żywca?
-Nad jezioro.
-Na ile kontrakt?
-Dwa sezony. - odpowiedział i uśmiechnął się.
-Kamil, cieszę się, że zostajesz w Bielsku. Nie wytrzymałabym tu bez ciebie.

Kwasowski spojrzał na dziewczynę. Przybliżył swoją twarz do jej twarzy. Ich usta dzieliły milimetry. Mańka czuła szybki oddech Kamila, a po chwili jego wargi spoczęły na jej wargach. Siatkarz delikatnie całował Marysię. Bał się. Bał się, że studentka go odrzuci. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Minął moment i poczuł zaangażowanie ze strony dziewczyny. Oderwał się od niej i oparł czołem o jej czoło.
-Kocham cię, Mań.. - szepnął. - Wariuję przy tobie i nie wytrzymam jeśli między nami się coś nie zmieni. Nie ma dnia, żebym o tobie nie myślał.. Nawet kiedy się nie widzimy. Wiesz ile nocy zarwałem myśląc o tobie? Wiesz ile razy przez to spóźniłem się na trening? I uświadomiłem to sobie dopiero po sylwestrze u Wojtka.
-Kocham cię, Kamil.


CZTERY LATA PÓŹNIEJ...

-I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.

Wyszli razem z małego drewnianego kościoła w Zakopanym i od razu zostali obrzuceni ryżem. Wesele odbyło się góralskiej karczmie przy miejscowej muzyce. Mańka całe życie marzyła o ślubie w górach, a Kamil spełnił jej pragnienie. Na uroczystości nie zabrakło Przemka. Pojawił się z niską szatynką o imieniu Julka. Zaraz po tym jak Marysia powiedziała mu, że to koniec, zostawił Izę. Był z nią tylko po to, by nie odczuwać straty dziewczyny. Wolska znów wyjechała i ślad po niej zaginął. Czauderna ułożył sobie życie, a Jula była naprawdę świetną dziewczyną. Przyjaźniliśmy się z libero i nie roztrząsaliśmy starych czasów.
Pani Kwasowska leżała wtulona w swojego męża na ogromnym sypialnianym łóżku na poddaszu małego drewnianego domu. Jej nagie ciało przykrywał tylko cienki materiał kołdry. Napawała się tą chwilą i czuła się wspaniale. Kamil co chwilę składał na jej ustach, policzkach i skroniach delikatne pocałunki, a speszona zachowaniem mężczyzny kobieta chowała swoją twarz w jego klatkę piersiową.
-Podoba ci się? - zapytał ogarniając wzrokiem pomieszczenie.
-Dom? Jest wspaniały. Zawsze w takim chciałam mieszkać.
-To dobrze, bo jest nasz.

Dziewczyna podniosła się gwałtownie na łokciu, z biały materiał zsunął się z jej piersi. Kamil uśmiechnął się cwaniacko i poderwawszy się szybko, po chwili znalazł się tuż nad swoją żoną.
-Kocham cię, Mań. Najmocniej na świecie.

Przemkiem się uzależniła. Ale przecież nie ma uzależnienia, które nie miałoby odwyku...
Jej odwykiem był Kamil.

***

Dzień dobry :)
20. czerwca 2015. Godzina 13:52. Dzień po pierwszej od 12 lat wygranej na rosyjskiej ziemi.
Tak kończy się ta historia.
Miała napisać jeszcze jeden rozdział i dopiero potem epilog, ale.. jakoś tak wyszło.
Miało być inaczej. Zupełnie inaczej. Nie jestem w pełni zadowolona, ale ja nigdy nie jestem.

Dziękuję za:
~10726 wyświetleń,
~w sumie 73 komentarze,
~10 obserwatorów.

Nie było tego dużo, bo, niestety, bielski klub nie jest tak sławny jak Bełchatów czy Rzeszów, ale dla mnie to i tak dużo. Ten blog był bliski mojemu sercu, ponieważ wszystko "działo się" (oczywiście fikcyjnie) w Bielsku, a Bielsko jest miastem, które kocham ponad życie.
Po prostu Wam dziękuję.

Em.

niedziela, 31 maja 2015

czternastka

Stała naprzeciwko Przemka z założonymi na piersiach rękami. Nie ukrywała swojego żalu. Ich układ miał pozostać tylko między nimi. Miał być ich tajemnicą. Przeszywała libero wzrokiem i miała wrażenie, że siatkarz jest przygnębiony.
-Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała.
-Zapytał mnie wprost czy coś nas łączy.
-I to o, powiedziałeś mu, że ze sobą sypiamy?! Przemek, myślałam, że wchodząc w tej układ jasne jest, że wszystko zostaje między mną a tobą! Z resztą tak było powiedziane.
-Mań.. - podszedł do niej i złapał za dłonie, jednak studentka wyrwała je szybko. - On się domyślał. Nie mogłem tak dalej. Musiałem mu powiedzieć.
-Wiesz w jakim on stanie wczoraj do mnie przyszedł? Zdajesz sobie sprawę z tego, 
co on przeszedł?! On mi wczoraj powiedział, że mnie kocha, rozumiesz to?
Czauder wlepił swoje niebieskie oczy w sylwetkę dziewczyny. Nie. Przecież tak się nie mogło stać. On nie mógł jej tego powiedzieć. Nie mógł wyznać jej tego, co czuje.
-Mańka.. ja mam nadzieję.. że.. co ty mu na to powiedziałaś?
-Nic mu na to nie powiedziałam. - spuściła głowę.

Podeszła do Przemka i oparła głowę na jego klatce piersiowej. Zaciągnęła się wonią jego perfum i pociągnęła nosem. W jej głowie kłębiły się teraz miliony myśli.
-Gdybym mogła tylko cofnąć czas..
-Żałujesz?
-Przemek.. To nie tak. Nie żałuję tych wszystkich chwil, bo było naprawdę wspaniale. Żałuję tylko, że to wszystko się tak skończyło.. Z nami koniec. Definitywny.

Rozpoczął się czerwiec. Pierwszy weekend tego miesiąca Brzeska razem z Kwasem spędzili na działce Ferensa. Wojciech zaprosił ich na ognisko, chcąc pożegnać się ze wszystkimi zawodnikami bielskiej drużyny, bo jego kontrakt nie został przedłużony. Mańka wiedziała, że na tej imprezie pojawi się także Czauderna.
Na bielskich Błoniach pojawili się jakoś przed dziewiętnastą. Na miejscu byli już prawie wszyscy. Brakowało tylko Uzależniającego. On zawsze się spóźniał. Mimo protestów gospodarza, od Mańka razu udała się do domu letniskowego, by pomóc Anecie, partnerce Wojtka.
Gdy kończyła przygotowywać sałatkę, za oknem mignęła jej wysoka postać. Wychyliła się i ujrzała oddalającą się w kierunku gości postać libero. Zaraz obok niego kroczyła szczupła dziewczyna, którą studentka doskonale znała. Poczuła ukłucie w sercu. Nie mógł tego zrobić.
-Mańka, wszystko okej? - zapytała z troską dziewczyna Ferego.
-Nie, znaczy.. wszystko w porządku. Musze iść do Kamila. Wybacz.
Wytarła pospiesznie dłonie w ciemny ręczniczek i wyszła z domku. Otwierając drzwi wpadła na zdenerwowanego Kwasowskiego.
-Widziałeś? - zapytała.
-Widziałem. Jedziemy do domu.
Zarzucił bluzę na ramiona dziewczyny i już chciał wyjść z ogródka, ale ktoś stanął na ich drodze. Oboje doskonale wiedzieli, że Przemek i Wolska zrobili to z premedytacją.
-Oo, cześć! - uśmiechnął się szeroko libero. - Poznajcie Izę, moją dzie..
-Czauder, nie rób z siebie idioty. - Kwasowski zmroził wzrokiem kumpla i chwytając Brzeską za rękę pociągnął w kierunku swojego samochodu.

Jaki Przemek miał w tym wszystkim cel? Co chciał osiągnąć tym, że przedstawił Wolską jako swoją dziewczynę? W ogóle: czy to była prawda czy tylko chęć zemsty?
Cały wieczór Brzeska spędziła w towarzystwie Kamil, paprykowych chipsów, pepsi z lodem i jakiegoś taniego romansidła. Telefon przyjmującego niemal wrzał od ilości nieodebranych połączeń i wiadomości. Ferens dobijał się do kumpla, by ściągnąć ich z powrotem na imprezę, jednak się mu to nie udało.

Minął kolejny miesiąc. Przez ten czas Marysia nie miała kontaktu z libero, a jej jedynym zajęciem była nauka do sesji. Poniedziałkowy poranek spedziła tak jak każdy inny dzień. Szybkie śniadanie, kawa, a potem całkowite pochłonięcie przez podręczniki. Ten poniedziałek niczym by się nie różnił...

Będę o 20 :*

Wiadomość od Czauderny wyprowadziła ją z równowagi. Przecież "miał" Izę. Nie mogli od tak pójść do łóżka! Zjawił się punktualnie. Zaraz na wejściu porwał ją w swe ramiona i jak gdyby nigdy nic zaczął całować kierując się w stronę sypialni.
-Nie! - krzyknęła. - Nie możemy.

*

Krótko, krócej, najkrócejnajkrócej.
To noja dewiza względem tego opowiadania.
Wybaczcie, ale tu już tak będzie.

Tak, wiem, Win. Każę Ci tak długo czekać, a potem dostejesz taki chłam, który jest krótszy od odcinka Kęty-Bielsko...

Trójeczka na Idealnych :p

Pees. Nie ma mnie 3 dni. Brak dostępu do neta. Całkowite odmóżdżenie. Nadrobię wszystko u Was jak wrócę.

Em.

czwartek, 21 maja 2015

trzynastka

*Polecam zastopować muzykę w tle i włączyć Say Something. Pasuje idealnie*

Na następny dzień po powrocie do Bielska Kwasowskiego odwiedził Czauderna.
-Przemek? - zdziwił się przyjmujący widząc libero w drzwiach swojego mieszkania.
-Dziwne, że przyszedłem odwiedzić kumpla?
Usiedli w salonie z butelką piwa w ręce i włączyli mecz Bayernu.
-Czauder.. - zaczął niepewnie Kamil. - Pogadajmy jak kumple. Co cię tak na serio łączy z Mańką?
-Nie rozumiem pytania...
-Doskonale je rozumiesz.
Czauderna założył prawą rękę za głowę i potarł włosy.
-Jesteśmy w związku bez zobowiązań.
-W czym, kurwa, jesteście?!
-W związku bez zobowiązań... Dobrze słyszałeś.
-Nie.. Przemek, ja się przesłyszałem. Napewno.
-Nie.
-Czekaj... Czyli, że wy spotykacie się.. dla seksu?
-Teoretycznie. Kamil, słuchaj. Kocham Mańkę, ona o tym wie, a ja czekam aż będzie gotowa.
-Ona nigdy nie będzie gotowa! - w Kamilu się gotowało. - Kochasz ją, a że ona nie chce się teraz wiązać to wykorzystujesz fakt i ją sobie bzykasz?!
-To działa na innej zasadzie...
-Zasadzie?! Traktujesz ją przedmiotowo! Ona jest takim samym człowiekiem jak ty! Też ma uczucia!
-Kamil, nie spotykamy się, bo ja mam ochotę! To działa w dwie strony.
-Czy ty wiesz w ogóle o czym ty mówisz?!

Siedziała zatopiona w książkach. Kończyła już pisać felieton, który zlecił jej rektor. Pomoc Czauderny okazała się bardzo przydatna, Nie zamierzała ukrywać, że wciągnęła w projekt innych siatkarzy, między innymi Fenersa i Bucia, a także ludzi z zarządu bielskiego klubu. Nawet nie usłyszała jak drzwi mieszania się otwierają. Było już grubo po dwudziestej drugiej. Nagle w salonie zjawił się Kwasowski.
-Kamil? - zamknęła podręcznik. - Co ty tu robisz o tej porze?
-Musimy porozmawiać. - Usiadł na przeciwko dziewczyny i wyjął z jej rąk książkę. - Poważnie porozmawiać..
-Co się stało?
-Długo to trwa?
-Ale co? - zdziwiła się.
-Wasz związek..
-Kamil..
-Zadałem pytanie. - uciął.
-Jakoś od połowy stycznia. - powiedziała, spuszczając głowę.
-Wiesz jak ja się teraz czuję..?
-Kamil, to nie tak. Oprócz seksu mnie z nim nic nie łączy..
-Oprócz seksu..
Wstała i podeszła do okna. Nie kryła już łez. Policzki dziewczyny z czasem stawały się czarne od rozmazanego tuszu, a świat wokół wirował. Patrzyła się w oświetlone Bielsko. Jak zawsze to ją uspokajało, tym razem nie spełniło jednak rezultatu.
Usłyszała jak Kamil wstał z kanapy. Westchnął głośno i nerwowo chodził po salonie.
-Kurwa, Mańka! To ja chcę być tym, obok którego będziesz się budziła każdego poranka! Chcę być tym, który będzie ci robił śniadania do łóżka, który będzie zabierał na romantyczne kolacje, tym, który będzie cię całował, tym, który będzie okazywał miłość w każdej sytuacji. Tym, który będzie pocieszał w złych chwilach. Tym, z którym będziesz stała przed ołtarzem. Chcę być tym, którego dziecko będziesz nosiła pod sercem! Tym, z którym się zestarzejesz... Mań.. rozumiesz?
Odwróciła się przodem do niego.
-Kamil.. Ja nie mogę.
-Możesz. - złapał twarz Marysi w swoje dłonie i oparł swoje czoło o jej patrząc głęboko w oczy. - Możesz, Mań... Musisz tylko uwierzyć.
Był taki szczerzy, delikatny. Mańkowe serce zaczynało bić szybciej. Jego oczy świdrowały ją, przeszywały na wskroś. Kwasowski złożył na ustach Brzeskiej delikatny pocałunek.
-Możesz.. - powtórzył. -Ja ci wszystko wybaczam.

Serce dziewczyny przyspieszyło. Zaczęła szybko łapać powietrze, a jej oczy zachodziły mgłą. Chwyciła kamilową rękę i przymknęła powieki. Przyjmujący nie widział co się dzieje. Pomógł dziewczynie dojść do kanapy i położyć się na niej.
-Mań.. Co się dzieje? - zapyta przestraszony i odgarnął z czoła dziewczyny ciemne kosmyki włosów.
-Gorzej się poczułam. Zaraz mi przejdzie.. Otwórz okno, proszę.

Było już grubo po północy. Kamil spał oparty o jej ramię, a ta płakała. Nie spodziewała się tego. Kochała go. Tak, kochała. Sięgnęła po leżący obok niej telefon i odblokowała go. Spojrzała na zdjęcie uśmiechniętego Kwasowskiego.
-Wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej? - zapytała cicho samą siebie, gładząc kciukiem ekran.
-Wiem. - usłyszała głos siatkarza.

Jak się dowiedział?

Powiedziałem mu. Mań... Przepraszam... 


*

HE HE HE :3
Krótko. Krócej. Najkrócej.
Psujemy?

Dziś urodziny Czaudera, więc wiecie, święto, trzeba rozdział dodać :)
Najlepszego dla solenizanta ;)

Em.

*WOJTEK*
*JANEK*
*WOJTEK & KAMIL*

poniedziałek, 18 maja 2015

Zapraszam vol 2!

Oszalałyśmy! 
Oszalałyśmy i powstało to... już!

Ekhem.. proszę o fanfary!

Razem z Winką stworzyłyśmy duet.. dziś posiedziałam nad grafiką, napisałyśmy
prolog.. i jest :)
Zapraszamy na Perfect imperfection :)

Em&Win

niedziela, 17 maja 2015

Zapraszam

Dziś urodziny Janka Nowakowskiego.. i tak mnie jakoś naszło.. że postało.
Zdecydowanie nie potrafię zaczekać na chwilę wolnego, by pisać kolejne opowiadania.
Coś pojawi się jak skończę uzależniającego, więc może na początku wakacji.

Dodatkowo mogę (chyba) poinformować, że gdy ja skończę Sny, a Winka Myśli.. zaczynamy wspólny projekt. Boję się. Serio.

Także.. Zapraszam na Mówiących :)
Em.

wtorek, 12 maja 2015

dwunastka

Obudziła się rano przytulona do kamilowego ramienia. Podniosła powieki i spojrzała przed siebie. Zegar stojący na szafce wskazywał ósmą dwadzieścia siedem. Kwasowski ruszył się gwałtownie i przyciągnął Mańkę z powrotem do siebie. Po chwili zadzwonił telefon dziewczyny. Wstała z łóżka i podeszła do drzwi balkonowych, a następnie odebrała połączenie.
-Co powiesz dziś na basen? - usłyszała.
-Nie ma mnie w Bielsku...
-Jak to nie ma cię w Bielsku? To gdzie ty jesteś? - głos Czauderny nabrał ostrzejszego tonu.
-Nie krzycz po mnie! - upomniała go.
-Nie krzyczę.. Dowiem się więc gdzie jesteś?
-W Bieszczadach.
-Gdzie?! Mańka! Co ty robisz w Bieszczadach?!
-Pojechałam z Kamilem w góry. Coś w tym dziwnego?
-Ach.. z Kamilem.. - powiedział z zawodem.
-Rozmawialiśmy na ten temat.
-Mań.. jestem cholernie zazdrosny. Wiem, to złe, ale ja tego nie zmienię.
-Doskonale wiesz jaki był układ.
-Za późno. - odpowiedział i rozłączył się.

W momencie, kiedy dziewczyna odkładała telefon Kamil zaczął się budzić. Spojrzała na uśmiechniętego przyjmującego i wykonała ten sam gest w jego stronę.
-Kto dzwonił? - zapytał.
-Mama. Zapraszała jutro na obiad. Powiedziała żebyś przyjechał ze mną. No, ale powiedziałam jej, że wyjechaliśmy.
-Wrócimy to od razu jedziemy na schabowe. - zaśmiał się, a studentka pogłaskała go po policzku.
-Jeśli mamy iść dziś w góry to wypadałoby coś najpierw zjeść. Sprężaj się.

Dwie godziny później szli już na szczyt. Słońce świeciło, na niebie nie było żadnej chmury. Wspominali - jak zwykle w takich chwilach. Postanowili, że nad potokiem zrobią sobie przerwę. Marysia spojrzała na telefon i zobaczyła na nim trzy nieodebrane wiadomości.

Przepraszam.

Tak cholernie mi głupio. Przepraszam Cię. Wiem jak to miało wyglądać.

Przepraszam. Wiem, że to nie ma szans. Ale wiem też, że się nie poddam. Jest mi okropnie głupio. czuję się beznadziejnie... Mań.. ja naprawdę Cię kocham.

Chciała mu napisać cokolwiek... By się nie martwił, by o tym nie myślał. Chciała odpocząć, a on skutecznie jej to uniemożliwiał. Zakłócał jej ciszę. Cieszę i spokój. Spojrzała jeszcze raz na telefon i nacisnęła przycisk wyjścia. Przez moment patrzyła na tapetę, na której widniało jej i Kamila zdjęcie ze złotymi medalami na szyi. Było to rok wcześniej. Wtedy po finale PlusLigi między Skrą a Resovią podkradli Włodarczykowi i Wronie krążki i zawieszając sobie na szyi zrobili zdjęcie. Przejechała palcem po ekranie, a po chwili całkowicie wyłączyła telefon.
Odwróciła głowę i przyjrzała się Kamilowi. Nic się nie zmienił. Był tym samym dzieciakiem co w gimnazjum. Te same roześmiane oczy, ten sam błysk. Zauważyła jednak, że tylko w jej towarzystwie się tak zachowuje - jest szczęśliwy. Uśmiechnęła się szeroko i przytuliła go.
-Brakowało mi tego, wiesz?
-Czego? - zapytał odkładając butelkę wody i przyciągnął do siebie dziewczynę.
-Takich beztroskich chwil, kiedy jesteśmy tylko my i nikt inny się nie liczy.

Dochodziła już osiemnasta. Dawno powinni wracać, ale Kamil uparł się, że muszą dojść na sam szczyt. Nie mogli jednak przewidzieć, że rozpęta się burza.
-Kamil. Błagam cię wracajmy. - szepnęła trzymając kurczowo siatkarza za rękę.
-Wracać nie ma sensu, bo już się zaczęło. Nie zdążymy.
-No i co teraz? - przestraszyła się.
-Mamy pięć minut na szczyt. Tam napewno jest jakiś dom.

Poszli. Mańka wystraszyła się. Od dziecka nienawidziła burz. Niemalże biegła na ten szczyt. Obawiała się tego, że pierun urządzi z nich kurczaka z rożna. Uradowana aż podskoczyła, gdy zobaczyła mały domek. Przed drzwiami siedział starszy mężczyzna i palił fajkę. Gdy tylko zobaczył przemokniętą Mańkę i wcale nie lepiej wyglądającego Kamila wstał i chwycił się za głowę.
-Młodzi! - zawołał, gdy byli już blisko. - Co wy tu w taką pogodę robicie?! Chodźcie! 
Szybko, szybko!
-Dzień dobry. - przywitali się kulturalnie, a chwilę później w przedsionku pojawiła się 
starsza kobieta.
-Jezusińku! Dzieciaczki! Co wyście się w taką pogodę na sam szczyt wybrali! Chodźcie, zrobię wam herbaty i coś do zjedzenia. Jasiek, przynieś koce ze stryszku.
Piętnaście minut później siedzieli już w czwórkę w dużym pokoju z kominkiem. Mańka i Kamil opatuleni kocami, w zmienionych już ubraniach trzymali w dłoniach ogromne kubki 
herbaty z cytryną.
-Dzieciaczki.. - zaczęła pani Stasia, wchodząc do pokoju. - Co was tak naszło iść tu?
-Nie trzeba było. - powiedzieli równocześnie widząc, jak kobieta kładzie przed nimi talerz z kanapkami.
-Nie gadajcie o tym tylko jedzcie.

Gdy kanapki z talerza zniknęły, grzecznie podziękowali, a następnie opowiedzieli historię jak to wybrali się w góry. Cały czas Kamil otaczał ramieniem Mańkę, a pani Stasia szeroko się uśmiechała.
-Pamiętasz, Jasiek, jak pojechaliśmy do Zakopanego?
Starszy mężczyzna zaśmiał się na wspomnienie i potarł końcówki czarnych jak smoła wąsów.
-To dopiero była przygoda.. Był sześćdziesiąty czwarty.. Lipiec. Wychodząc na Gubałówkę złamałem prawą rękę. Jak schodziliśmy Stasia złamała lewą. Potem złapaliśmy jakiegoś 
wirusa. Było wesoło.
-Długo jesteście razem? - zapytała kobieta, a studentka zakrztusiła się herbatą.
-Tak. - odpowiedział Kamil. - Od gimnazjum.
-Od gimnazjum się przyjaźnimy. - wtrąciła Brzeska. - Nie jesteśmy razem. Jesteśmy przyjaciółmi.
-Zepsułaś.. Miało być tak słodko!

Około dwudziestej drugiej gospodyni zaprowadziła ich na poddasze i dała pościel. Podziękowali uprzejmie i weszli do pokoju. Cały był w drewnie. Stare łóżko, stolik, krzesło i duże okno. Na dworze było już ciemno, a pomieszczenie oświetlała jedynie mała lampka wisząca na ścianie. Pościel położyli na łóżku i usiedli pod oknem. Burza przybierała na sile z każdą godziną. Mańka wtuliła się w ciało Kamila i wsłuchiwała się w bicie jego serca. Przymknęła oczy i delektowała się chwilą.
-Nie bój się. - szepnął siatkarz i pocałował dziewczyną w czubek głowy.
-Z tobą się nie boję.
Wahał się. Bał się jej reakcji, jednak po chwili zdecydował się na krok. Palcem wskazującym pociągnął podbródek Mańki tak, by spojrzała na niego. Zauważył w jej oczach łzy. Niewiele myśląc zbliżył swoją twarz do niej i złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Jego zarost drażnił skórę dziewczyny, ale nie przeszkadzało jej to. Ułożyła swoją dłoń na policzku siatkarza i lekko pogłaskała. Poczuła jak uśmiecha się.
-Dziękuję.

Jak szybko wyjechali tak szybko musieli wracać. Już w czwartkowe popołudnie byli w Bielsku. Ogromny korek na Warszawskiej wprowadził Kamila w stan irytacji. Nie raz i nie dwa padały w samochodzie niecenzuralne słowa, za które Manka go karciła. Gdy udało im się ominąć korek, jadąc co prawda dwa razy dłuższą drogą, kamilowy telefon dał o sobie znać.
-Władek? - zdziwił się. - Przeczytasz?
-Środa, szósty maja, godzina dwudziesta trzydzieści, hala przy ulicy Dąbrowskiego jedenaście. Bierz Mańkę i nie ma, że nie możecie przyjechać. Gramy o brąz! Piątka!
-Jedziemy?
-Jeszcze się pytasz?
Po chwili do Mańki napisał Przemek. Jesteś już w Bielsku? Szybko odpisała Właśnie jadę do Kamila. Będę w domu wieczorem.

Miesiąc później...
Zdobyli brąz... Brąz, który smakował jak złoto. Radość bełchatowian była nie do opisania. Nowe zdjęcie z medalem do kolekcji. 
-Kamil mówił mi o waszym wypadzie w Bieszczady. - zaśmiał się Wojtek.
-Co ci powiedział?! - zapytała przerażona.
-No, że szliście w te góry, szliście i szliście.. i że się burza rozpętała... i że siedzieliście u jakiegoś starszego małżeństwa... No i że ogólnie było fajnie.
Odetchnęła z ulgą. Nie chciała powracać do tematu pocałunku.
-Tak, było świetnie.
Na następny dzień po powrocie do Bielska Kwasowskiego odwiedził Czauderna.
-Przemek? - zdziwił się przyjmujący widząc libero w drzwiach swojego mieszkania.
-Dziwne, że przyszedłem odwiedzić kumpla?
Usiedli w salonie z butelką piwa w ręce i włączyli mecz Bayernu.
-Czauder.. - zaczął niepewnie Kamil. - Pogadajmy jak kumple. Co cię tak na serio łączy z Mańką?
-Nie rozumiem pytania...
-Doskonale je rozumiesz.
Czauderna założył prawą rękę za głowę i potarł włosy.
-Jesteśmy w związku bez zobowiązań.

*

Miało wyglądać tak, ale miało być ubrane w inne słowa.
Nie wyszło.

Win, popieprzyło mnie, masz gniota!
Nie, nic nie ćpałam ;**

Empty.

środa, 6 maja 2015

jedenastka

Następne dni w Gdańsku minęły spokojnie. Manka starała się nie myśleć o zaistniałej sytuacji i po prostu pragnęła odpocząć. Pragnęła nacieszyć się Przemkiem. Nie był jej obojętny, jednak nie kochała go. Dawała mu wprost do zrozumienia, że z tego nic nie będzie, ale on szeroko się wtedy uśmiechał i mówił, że jeszcze się przekonamy. Nie raz i nie dwa tłumaczyła mu sytuację. Nie raz i nie dwa on przekonywał ją swoimi argumentami. I tak ją od siebie uzależnił. Robił to celowo, bo wiedział, że w końcu mu ulegnie.
Była jednak twarda.

Spojrzała niepewnie na dzwoniący telefon, a potem przeniosła swój wzrok na libero.  Posłał nieme pytanie Kto to?
-Kamil. - powiedziała drżącym głosem.
-Odbierz.
-I co mu powiem?
-Jak zapyta gdzie jesteś to powiesz, że u jakiejś ciotki.
Odebrała.
-Mań, słuchaj jest taka sprawa. Co byś powiedziała na parę dni w górach? - zapytał.
-Yy.. - zawahała się. - Kiedy?
-Chociażby nawet jutro. Wiesz, tak jak kiedyś jak jeździliśmy, pamiętasz..
-Jest tylko jeden mały problem. Nie ma mnie w domu... i wrócę dopiero za kilka dni.
-To gdzie ty jesteś?
-Pojechałam do cioci Gosi. Kiedyś byliśmy u niej na wakacjach, pamiętasz?
-Jasne, że pamiętam. Najlepsza szarlotka jaką w życiu jadłem. No nic. - ewidentnie z tego faktu nie był zadowolony. - Pozdrów ją i daj znać jak wrócisz.
-Jasne, jasne. Dzięki. Napewno się odezwę.
Rozłączyła się i od razu wyłączyła telefon. Wypuściła powietrze z płuc i spojrzała na Przemka. Wydawał się zaniepokojony.
-Maniuś.. Nie płacz. Co się stało? - szybko podszedł do studentki i przyciągnął ją do siebie.
-Nie mogę mu tego robić. Nie mogę go ciągle okłamywać.

Nadszedł czas powrotu do domu. Wyjechali z Trójmiasta wieczorem, by drogi były puste.
W Bielsku mieli być około drugiej w nocy. Ledwo wsiedli do samochodu libero,
a dziewczyna już spałam.
-Ej, ej. - zaśmiał się siatkarz. - Kociaku, nie śpimy. Potem w nocy nie będziesz mogła spać.
-Tobie powinno to odpowiadać.
-A, no tak. To śpij, masz rację.
-Wiesz.. Zniechęciłeś mnie. Nie, Nie będę spać.
Dokładnie o 2.17 Przemek zaparkował samochód pod mieszkaniem Brzeskiej. Złapał ją za rękę i uśmiechnął się najpiękniej jak tylko mógł.
-Dziękuję ci za te kilka dni. Było wspaniale. Naprawdę.
-To ja dziękuję. Odpoczęłam, nie myślałam. No, może prawie. Idziesz ze mną? - kiwnęła głową w kierunku budynku.
-Nie, nie. Będę jechał. Jakoś nie mam ochoty spotkać z rana wściekłego Kamila... - zaśmiał się.
Odpięła pas i usiadła bokiem na fotelu tak, że była przodem do Przemka.
-Dziękuję ci za to, że jesteś. - szepnęła i ułożywszy dłoń na jego policzku delikatnie
pocałowała. - Może jednak wejdziesz?
-Wiesz, że ryzykujemy...
-Lubię ryzyko.

Ledwo przekroczyli próg mieszkania studentki, a od razu wpadli sobie w ramiona. Przemek napierał ustami na usta Mańki, a ta próbowała rozpiąć zamek jego kurtki. Po chwili pozbyli się odzieży wierzchniej i ruszyli w stronę sypialni.
-Jesteś piękna. - powiedział libero delikatnie muskając jej ramię, na którym nie było już materiału koszulki.
-Spójrz na mnie.
-Słucham?
-To jest ostatni raz. Kończymy z tym.
-Zapomnij. - zaśmiał się i rozpiął haftki biustonosza. - Nigdy z tym nie skończymy.

Wrzuciła ostatnie rzeczy do walizki i spojrzała na Kamila. Jego pomysł na wyjazd w Bieszczady uznała za czyste szaleństwo, ale zgodziła się. Zgodziła się, bo chciała pobyć trochę z Kwasowskim jak dawniej, ale i chciała odpocząć od Przemka. Tak. Chciała odpocząć. Specjalnie nic nie mówiła mu o wyjeździe. Była przekonana, że nie spodobałby się mu ten pomysł.
-Gotowa? - zapytał przyjmujący.
-Gotowa.
Ledwo co była nad morzem, a już jechała w góry. Z Kamilem za kierownicą jazda mija w wesołej atmosferze. Wspominali jak chłopak zdał prawko i wspólnie, najczęściej nocą, jeździli po Bielsku. To były świetne czasy. Czasem, aż Mańce tego brakowało. Późnym popołudniem zakwaterowali się w małym pensjonacie, a gdy dostali już klucz do dwuosobowego pokoju, udali się na drugie piętro budynku. Weszli do pokoju, odstawili przy wejściu torby i doznali szoku. W pomieszczeniu znajdowało się jedno dwuosobowe łóżko.
-Chyba zaszła jakaś pomyłka. Skoczę do recepcji. - Kamil podrapał się po policzku.
-Zostaw już to. - dziewczyna machnęła ręką i rzuciła się na łóżko. - Dziś już zostańmy tu, co?

Obudziła się rano przytulona do kamilowego ramienia. Podniosła powieki i spojrzała przed siebie. Zegar stojący na szafce wskazywał ósmą dwadzieścia siedem. Kwasowski ruszył się gwałtownie i przyciągnął Mańkę z powrotem do siebie. Po chwili zadzwonił telefon dziewczyny. Wstała z łóżka i podeszła do drzwi balkonowych, a następnie odebrała połączenie.
-Co powiesz dziś na basen? - usłyszała.
-Nie ma mnie w Bielsku...

*

Krótko, bo muszę zakuwać na edb, a ktoś tu ciągle się dobija o niwy rozdział ;x
Za półtorej godziny ostatni mecz sezonu, więc muszę mieć wszystko gotowe.
GO SKRA!

trzymajcie się,
Empty.

niedziela, 26 kwietnia 2015

dziesiątka

Czauderna delikatnie złapał twarz Mańki w swoje dłonie i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Zapewne wszystko skończyłoby się po chwili w sypialni, ale ktoś przerwał im tę chwilę przyjemności niespodziewaną wizytą. Przemek wstał i poszedł otworzyć drzwi.
-Zadowolona? - zapytał blondynki.
-Nie do końca... ale to nie wszystko i jeszcze zobaczycie.. - zaśmiała się, chwyciła walizkę i wyszła
z mieszkania.
Libero wrócił do salonu i usiadł obok dziewczyny obejmując ją ramieniem.
-Wracając do naszej rozmowy w galerii... Moi rodzice mają domek nad morzem. Wyjedźmy
na kilka dni. Sezon kończy się za tydzień, a przyda nam się odpoczynek.
-Przecież się zorientują, że nas nie ma.. Dziwnym trafem obojga..
-Zawsze możemy naściemniać. Ja powiem, że pojechałem do Gdańska, ty, że jesteś u jakiejś znajomej, kuzynki, ciotki, Bóg wie kogo, gdzieś indziej...
-To się nie uda, Przemek..
-Jak się chce to można zrobić wszystko. No kotek.. nie daj się prosić.
-Kiedy? - Mańka spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu.
-Choćby nawet po ostatnim meczu.
-No to na co czekasz? Jedź i się pakuj, bo pewnie nie zdążysz.

BBTS zajął trzynastą pozycję w tabeli. Sezon nie należał do udanych jednak nie wolno było zarzucić im poddania się bez walki. Tydzień później opuszczali już Bielsko. Była czternasta. Przy dobrych wiatrach w Sopocie Gdańsku powinni być na dwudziestą. Zaraz po odpaleniu samochodu Mańka sięgnęła w kierunku radia, a po chwili z głośników popłynęło Do I wanna know Arctic Monkeys. Zsunęła z głowy na nos okulary przeciwsłoneczne i głośno się zaśmiała.
-Jesteś szalony, wiesz?
-Jestem szalony, bo cię kocham? - spojrzał z uśmiechem na studentkę.
-Przemek, ustalmy coś. Tu nie ma miejsca na miłość.
-Jeszcze nie ma. - wyszczerzył się w stronę Mańki, jego prawa dłoń wylądowała na jej udzie,
a chwilę później wcisnął mocniej pedał gazu.

Obudziła się na kilka minut po dziewiątej wtulona w jego ciało. Naga. Jak zwykle. Doskonale wiedziała, że muszą to zakończyć. Najlepiej jak najszybciej. Wiedziała też, że nie będzie to łatwe. Bała się o Kamila... Jego stan w ostatnich dniach nie był najlepszy, a ona wyjechała. Po prostu wyjechała.
Odwróciła głowę. Spojrzała na siatkarza. Spał. Delikatnie ułożyła swoją głowę na jego lewej piersi, a rękę ulokowała na brzuchu libero. Głośno westchnęła. Cała ta sytuacja nieco ja przytłaczała.
Czauderna stał się ważną częścią jej życia, jednak nie mogła ryzykować utratą takiej osoby jak Kamil. To Kwasowski był w najgorszych momentach jej życia. To Kwasowski czuwał na nią, gdy było źle. To Kwasowski wspierał ją, gdy sobie z czymś nie radziła.
Po piętnastu minutach rozmyślań poczuła ruch ze strony Przemka. Poruszył się delikatnie i jeszcze bardziej przyciągnął do siebie dziewczynę.
-Dobrze mi tu z tobą, wiesz? - uśmiechnął się.
-Wiesz, że musimy to zakończyć?
-Dlaczego?! - zmienił pozycję na siedzącą i uniósł głos.
-Nie krzycz. - upomniała go. - Bo wreszcie ktoś się zorientuje, a ja nie chcę wyjść na pustą pannę, która włazi sportowcom do łóżka.
-Sportowcom?
-Przyjaźnię się z Kamilem. Wiesz co taka Wolska może naopowiadać po Bielsku?
-Nie jesteś taka.
-Za niedługo mogę taką zostać...

Siedziała na piasku gdańskiej plaży. Chłodna woda morska co chwilę dotykała jej stóp, powoli wschodziło słońce. Ramieniem opierała się o ramię Przemka. Nie wiedziała jak zacząć rozmowę, a cisza już jej lekko ciążyła. Po chwili wstała i po prostu odeszła. Libero uczynił to samo i szybko podbiegł do Mańki.
-Co jest? - zapytał ją chwytając za rękę, czym zmusił ją do zatrzymania.
-To wszystko mnie przytłacza. - wyszeptała opierając głowę o jego klatkę piersiową.
-Mań...
-Tkwimy w jakimś cholernym pakcie, wróciła Iza, Kamil chyba potrzebuje jakiegoś terapeuty.. Przemek, ja nie mogę tak żyć..
-Mieliśmy odpoczywać, a nie zamartwiać się problemami.. Nie myśl o tym przez te kilka dni.. Nie myśl o niczym. Chyba dobrze ci ze mną skoro tu jesteś.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak dobrze.
Spojrzała w te cholernie niebieskie tęczówki chłopaka. Widziała w nich jakiś ból. Zbliżyła twarz do jego twarzy i delikatnie pocałowała.
-Zawsze będziesz dla mnie kimś więcej...
-To dlaczego nie możemy spróbować?
-Bo nie jesteśmy odpowiednimi dla siebie ludźmi... - powiedziała z zawahaniem.
-Mańka, błagam cię, przestań pieprzyć.
-Ja mówię, nie pieprzę.
-Kochaj.. - szepnął.
-Co?
-Zaraz będziemy się kochać. - stwierdził jak gdyby nic i zaczął rozpinać bluzę dziewczyny.
-Czauderna! Ja ci tu poważnie mówię..!
-Ja też mówię poważnie. Jak najbardziej poważnie. Będziemy uprawiać namiętny seks na plaży przy wschodzie słońca.
-Jesteś stuknięty.
-Też cię kocham.
-Ja ciebie nie kocham! - tupnęła nogą, ale zaraz została porwana w silne ramiona siatkarza.
-Jeszcze nie, skarbie.


*

ech, słodko. czas to zmienić!
Dodaję nieco krótszy, bo ktoś tu mnie zmusił, tak, Win, mówię o Tobie, do wrzucenia
jedynki na Wojciecha.. a i tak nie wiem czy się wyrobię :p
Sytuacja dnia wczorajszego zmusiła mnie do napisania czegoś takiego..

stej in tacz!
empty.


piątek, 10 kwietnia 2015

dziewiątka

Razem z Izą weszły na halę i pierwsze co usłyszały to dźwięk odbijania piłek od parkietu. Wyszły z hallu i stanęły na korytarzu przy barierce, skąd miały doskonały widok na cały obiekt. Hala pod Dębowcem była naprawdę wspaniałą halą, jedną z lepszych na Podbeskidziu.
-Po co tak na serio chciałaś tu przyjechać? - Mańka odwróciła się w stronę Wolskiej.
-Chciałam spotkać się z Kamilem. Dziwne?
-Słuchaj. Po zakończeniu szkoły tak po prostu wyjechałaś. Urwałaś kontakt. Nie odpisywałaś na smsy, nie odbierałaś telefonu, a teraz nagle wróciłaś?
-Mańka, coś ci nie pasuje?
Brzeska wypuściła powietrze w płuc i spojrzała przed siebie. W tym momencie jej wzrok zatrzymał się na Przemku. Czauderna jakby wyczuł i szybko odwrócił się w jej stronę, nie kryjąc zdziwienia na widok jaki zastał. Posłał Mańce pytające spojrzenie, ale po chwili szeroko się uśmiechnął. W tym samym momencie w kierunku trybun wzrok posłał Kwasowski. Gdy tylko zorientował się, że to Marysia, rzucił szybkie "zaraz wracam" i wybiegł w kierunku dziewczyny.
-Mańka! - zawołał, gdy znajdował się w wystarczająco małej odległości.
-Kamil! - zapiszczała na widok przyjmującego Iza.
-Wolska?
-Kamiś! Jak dobrze cię widzieć.
-O nie, nie, nie. Drugi raz nie dam się wrobić...
-O czym wy mówicie? - bielszczanka stanęła z boku i przyglądała się rozmowie.
-Mańka, potem o tym pogadamy. A ty - zwrócił się do przyjezdnej. - zapomnij! Już nigdy w życiu mnie w nic nie wrobisz. To co zrobiłaś rok temu.. było ciosem poniżej pasa i lepiej, żebyś zniknęła mi z oczu.
Chwycił Mańkę za rękę i zszedł w kierunku boiska. Nie umknęło to uwadze Przemka, który nie zachował się jak Kamil na ich widok, jednak był troszkę zdziwiony. Kwasowski zatrzymał się przy jednym z krzesełek i przepuściwszy przodem Brzeską, usiadł.
-Wytłumaczysz mi to wszystko? - zapytała patrząc przed siebie.
-Tydzień po waszej maturze Iza przyjechała do mnie. Powiedziała, że jest w ciąży... ze mną. Wiesz co jest najgorsze? To, że z nią spałem.. Jeden, jedyny raz, kurwa, z nią spałem. - schował twarz w dłonie. - Stwierdziłem, że muszę wziąć odpowiedzialność za to co zrobiłem, ale ona wyjechała. Tak po prostu wyjechała. Nie odbierała telefonów, nie odpisywała na smsy, jej rodzicie nie chcieli mi powiedzieć, co się z nią stało. Miesiąc później dostałem list. W kopercie było zdjęcie usg... Opisała mi w tym liście wszystko. Na samym końcu kartki był małymi literami napisany tekst, którego nie zapomnę do końca życia.. "Tak naprawdę to nieźle cię wkręciłam, Kamilku.. Dziecko nie jest twoje. Wiesz dlaczego to zrobiłam? By się na tobie zemścić. Za co? Za to, że tak uganiałeś się za tą idiotką, a nie zwracałeś uwagi na mnie..". - zakończył.
Mańka nic nie powiedziała. Po prostu wstała i mocno przytuliła Kwasowskiego.
-To był najgorszy miesiąc mojego życia..
-Dlaczego ty mi tego nie powiedziałeś... Spokojnie, już wszystko się wyjaśniło.

Na treningu Kamil dawał z siebie dwieście procent, co nie uszło uwadze trenera i przyjmujący został kilkakrotnie pochwalony. Mańka nadal siedziała na plastikowym krzesełku w sektorze numer dwa. Płakała. Nie mogła pojąć jak ktoś mógł tak skrzywdzić Kamila.. jej Kamila. Podczas, gdy Gruszka zarządził pięć minut przerwy Czauderna zauważył płaczącą Marysię. Bez zastanowienia podbiegł do dziewczyny i gdy tylko kucnął przed nią, pocałował jej splecione dłonie.
-Ej, słońce, co jest? - zapytał.
-Trzeba być naprawdę kompletnym idiotą, żeby wkręcić kogoś w ciążę, spieprzyć pierdyliard kilometrów stąd, a potem napisać, że to była ściema, bo chciało się na tym kimś odegrać..
-Słońce, o czym ty mówisz?
-O tej idiotce, która jeszcze dziś piła ze mną kawę w mojej własnej kuchni. Pogadamy o tym kiedy indziej, dobrze? Nie mam siły, ani ochoty na to teraz.. Leć już.

Trening trwał jeszcze pół godziny. Na ostatnie dziesięć minut Mańka usłyszała za sobą kroki. Spojrzała w tył i ujrzała Wolską.
-Masz czelność jeszcze tu przychodzić? - zadrwiła.
-Chcę dokończyć swoją misję. - usiadła obok studentki. - Ja zawsze dostaję tego, czego chcę, więc i teraz tak musi być.
Po ostatnich ćwiczeniach Kwasowski razem z Czauderną podeszli do dziewczyn, a zaraz za nimi pojawili się Feru, Orzech i Pepe.
-Po co ty tu jeszcze jesteś? - zapytał Kamil.
-O, hej, Przemek! - Wolska wyszczerzyła się w stronę młodszego libero.
-Wy się znacie?
-Tak. Poznałam Przemka dziś u Mańki. Prawie piłam kawę jak wychodził z sypialni.
Brzeska, a razem z nią Czauderna, pomyśleli jedno. "Już nie żyję".

Siedzieli w trójkę w kamilowym salonie.. Mańka, Czauder i Kwasowski. Jeszcze nigdy w życiu cisza nie była tak niezręczna. Dziewczyna modliła się, żeby libero przyjął taką samą wersję wydarzeń.
-Jesteście razem? - zapytał nagle przyjmujący siadając w fotelu naprzeciw dwójki.
-Nie. - odpowiedzieli zgodnie.
-W takim razie macie romans?
-Nie. - znów odpowiedź padła równocześnie.
-Mańka.. wiesz jak między nami teraz jest, Doskonale pamiętasz o czym ostatnio rozmawialiśmy. Wiem, co ty czujesz i ty wiesz, co czuję ja, no ale do cholery!
-Kamil! Usiądź i posłuchaj mnie. - szatynka uniosła się. - To co jest między mną a Przemkiem nie powinno się w ogóle obchodzić, Jesteśmy przyjaciółmi, ale czuję się jakbyś trzymał mnie pod kloszem! I nie próbuj zaprzeczać. - zwróciła uwagę, gdy przyjmujący chciał coś powiedzieć. -  Mnie i Przemka nie łączy nic oprócz stosunków czystko koleżeńskich. To co powiedziała ta idiotka jest jedną wielką ściemą! Czauder był u mnie, ale do niczego między nami nie doszło.
Kamil zamilkł. Zrobiło mu się głupio, że uwierzył dziewczynie, która sama go kiedyś oszukała. Westchnął głośno, a chwilę później wstał, podszedł do szafki pod telewizorem i wyciągnął z niej butelkę whisky.
-O nie, nie, kolego. - Czauderna wyciągnął z ręki kolegi szklane naczynie. - Ty teraz idziesz spać, a ja odwiozę Mańkę do domu.
-Masz rację.

Po kilku minutach Czauderna razem z Brzeską wyszli z mieszkania Kamila. Postanowili, że pojadą jeszcze na jakiś obiad, bo libero po treningu nic nie jadł. Udali się do galerii i wybrali jedną z restauracji na drugim piętrze.
-Nieładnie tak kłamać, wiesz? - zapytał ze śmiechem.
-Miałam mu powiedzieć prawdę?
-Może..
-Przemek. - przerywa mu. - To miał być związek bez zobowiązań. Chodziło tylko o seks. Ja, tak samo jak ty, mam potrzeby. Nie jesteś dla mnie już tylko przyjacielem, jesteś kimś więcej, ale nie potrafię się teraz z nikim związać na stałe. Nie po tym, co zrobił mi Marcin. I nie mogę teraz ranić Kamila.
-Będę czekał. - wziął jej drobne dłonie w swoje. - Tylko obiecaj mi, że będziesz pamiętać.
-Obiecuję.
-Za tydzień kończymy sezon.. Wyjeźdźmy gdzieś. - wypalił nagle.
-Zwariowałeś? Z resztą czekaj, jeźdźmy już do domu, to nie jest odpowiednie miejsce na takie rozmowy.

Zapłacili za obiad, a następnie udali się do samochodu libero.
-Do mnie czy do ciebie? - zapytał, kładąc dłonie na kierownicy.
-Do mnie. Ta idiotka przyjdzie po walizkę.
Po dwudziestu minutach znajdowali się już w salonie Mańki. Dziewczyna zaparzyła herbatę malinową i usiadła koło siatkarza.
-Porozmawiajmy. - powiedział cicho.
-Ja zacznę. Przemek, ja ci nigdy niczego nie obiecywałam. To miał być związek bez zobowiązań, tylko seks. Nie zakochuj się we mnie.
-Za późno... - spojrzał na szatynkę. - Za późno, Mań. Rozkochałaś mnie w sobie, ale ja doskonale cię rozumiem. Zostawmy wszystko tak jak było do tej pory. Nie zmieniajmy nic. Jeśli ty poczujesz coś więcej powiesz mi, dobrze?
-Dobrze.


*

Witam :)
Udało się dziś. Kiedy kolejny? Nie pytajcie, bo nie wiem ;)
A jutro postaram się coś wrzucić na Władeczka :)

empty space.

wtorek, 7 kwietnia 2015

ósemka

-Została nam jeszcze do zrobienia dziara. Papierosy odpuścimy. - zaśmiał się cicho.
-A wiesz, że chciałam kiedyś zrobić sobie tatuaż? Coś małego, lekkiego. Ale nie doszło do skutku.
-Dlaczego?
-W sumie to nie wiem.. Trochę stchórzyłam, potem doszłam do wniosku, że to musi być przemyślana decyzja.
Zamilkli. Oboje przymknęli swoje oczy i delektowali się chwilą. Mańka doskonale wiedziała, że zaraz musi iść i zakończyć te przyjemności. Jeszcze mocniej wtuliła się w siatkarza i wdychała jego perfumy.

Następne dni były coraz bardziej męczące. Egzaminy. Każdej doby Mańka spędzała całe popołudnie i wieczór na naukę. Przez około tydzień nie spotykała się z nikim, kursowała między mieszkaniem a uczelnią. Szybkie śniadanie, zajęcia, powrót do domu, nauka i sen. Tak wyglądały jej ostatnie dni.

-Hej, słońce. Jak egzamin? - zapytał zaraz po odebraniu telefonu Przemek.
-Poszło. - powiedziała wesoło. - Wydaje mi się, że będzie dobrze, ale wolę narazie nie zapeszać.
-Widzimy się wieczorem?
-A mam inne wyjście? - zaśmiała się.
-Hm.. zastanówmy się. Nie. Będę o dwudziestej. Kupię po drodze jakieś wino.

W mieszkaniu Mańki pojawił się grubo po ustalonej godzinie. Wreszcie studentka usłyszała tak upragniony dźwięk dzwonka. Otwarła drzwi i ujrzała za nimi zmachanego Przemka z włosami w nieładzie i niedbale zarzuconą na siebie kurtką.
-Przepraszam. - powiedział skruszony. - Trening się przeciągnął, byłem jeszcze w sklepie, a na dodatek tak okropnie leje!
-Już myślałam, że nie przyjedziesz..
-Ja bym nie przyjechał? - zaśmiał się cicho, przyciągając szatynkę do siebie. - Ja? Tęskniłem.
-Przemek! Jesteś cały mokry!
-Mogę wziąć u ciebie prysznic? Tak się do ciebie spieszyłem, że nie wziąłem na hali.
-Do tego jeszcze śmierdzisz. Wiesz, gdzie łazienka. Ręczniki w górnej półce.
-Obawiam się, że mogę się zgubić, a ręczników nie znaleźć.. Może mi pomożesz i pójdziesz ze mną?
-Ładnie to sobie wymyśliłeś, jednak będziesz musiał poradzić sobie sam. Ja idę dokończyć kolację.

Brzeska wróciła do kuchni, a Czauderna udał się do łazienki. Po kilku minutach dała głośniej telewizor, ustawiony na kanale muzycznym. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy usłyszała piosenkę, którą ostatnio śpiewał jej libero.
-Wolności swej dziś daj mi część.. nie ufam ci.. - zanuciła.
-Ale lubię twoje włosy.. - nagle pojawił się za nią Przemek.
-Już? Szybki jesteś.
-Jak chcę to potrafię. - już chciał przytulić się do dziewczyny, ale ta odwróciła się do niego przodem, więc ułożył tylko dłonie na kuchennym blacie, zamykając ją między ramionami.
Zmierzyła go z góry na dół. Stał przed nią tylko w białym ręczniku owiniętym wokół pasa. Po jego torsie spływały jeszcze kropelki wody, a włosy były zmierzwione.
-Mogłeś się chociaż ubrać. - zauważyła.
-Jaki w tym sens? - zaśmiał się. - Nie no, tak serio to nie wziąłem ciuchów z torby.

Zjedli w ciszy kolację, a następnie usiedli na kanapie z winem i włączyli zdjęcia z dzieciństwa Mańki. Brzeska zaczęła opowiadać Przemkowi o swojej rodzinie, o tym co robiła przed poznaniem go. Później libero podłączył swojego tableta i Marysia doznała szoku.
-Ty miałeś kręcone włosy?! - zaczęła się śmiać.
-Jakbyś nie zauważyła dalej mam.
-Mogę mieć do ciebie prośbę?
-Jaką?
-Zapuść włosy na takie jakie miałeś tu.. Błagam. Wyglądałeś tak słodko...
-Mań.. To było trzy lata temu..
-Ale serio... - pogłaskała go po policzku i zrobiła minę kota ze shreka.
-Potrafisz mnie podejść, wiesz? - pociągnął dziewczyną i usadził na swoich kolanach.
-Wiem.
-W ogóle.. Jak z tymi egzaminami?
-Dobrze. Mówiłam ci już. - szeroko uśmiechnęła się do siatkarza. - Stresik nadal trzyma, ale będzie dobrze. Musi być.
-Stresik? Wiesz.. Ja znam bardzo dobry sposób na odstresowanie się.
-Tak? Jaki? - zaczęła odpinać guziki jego kraciastej koszuli. - Chętnie skorzystam.

Spojrzała na budzik stojący obok łóżka. Ósma dwadzieścia dwie, a ktoś natarczywie dzwonił dzwonkiem do drzwi.
-Nie otwieraj.. - poprosił Czauderna przyciągając szatynkę mocniej do siebie.
-Nie mam zamiaru.
Ktoś na zewnątrz nie dawał jednak za wygraną. Dzwonienie przerodziło się w pukanie, a później walenie do drzwi. Mańka westchnęła głośno. Usiadła na skraju łóżka i sięgnęła po granatowo czerwoną koszulę w kratę Przemka, którą już po kilku sekundach zapinała na sobie. W drodze pozbierała ich ubrania i wrzuciła do sypialni. Otworzyła drzwi i zamarła.
-Iza?
Wolska była jedną z koleżanek Mańki jeszcze z czasów liceum. Ich relacje nie były najlepsze, ale poprawne. Po maturach Iza wyjechała do Bydgoszczy i ich kontakt się urwał.
-Cześć..
-Co ty tu robisz? - studentka nie kryła zdziwienia.
-Wróciłam do Bielska.. Na stałe.. - dopiero teraz Brzeska zauważyła ogromną walizkę stojącą za blondynką. - Mogłabym się u ciebie zatrzymać na kilka dni?
-Yy.. Jasne! Wchodź. Rozgość się, ja zaraz wracam.
Mańka wpadła jak burza do swojego pokoju i zaczęła się ubierać.
-Przemek, wstawaj! - zaczęła budzić libero.
-Chodź tu do mnie..
-Przestań. Czasu nie ma. Mamy gościa...
-Kamil?! - wystraszył się.
-Nie, ale wielkość problemu jest porównywalna.
-Kto?! - libero aż usiadł na łóżku.
-Koleżanka z liceum. Módl się tylko, żeby nie wygadała Kamilowi, że cię tu widziała.
Zostawiła siatkarza w sypialni i wróciła do kuchni.
-No to opowiadaj. Co się takiego wydarzyło, że wracasz? - postawiła przed sobą trzy kubki i sięgnęła po kawę.
-Wszystko zaczęło się sypać.. Rozstałam się z Dominikiem, nie ma szans na powrót. Wracam tu.
W tym momencie w drugiej części mieszkania wyszedł libero. Przywitał się i zniknął za drzwiami łazienki.
-A co to za ciacho..? - zapytała.
-Mój przyjaciel, Przemek. Nocował dziś u mnie.
-Eche, tak się to teraz nazywa. To dlaczego w takim razie otworzyłaś mi drzwi w męskiej koszuli? Zapewne jego koszuli.
Spaliła w tym momencie buraka.
-Pogadamy o tym później.
-A co u Kamila? - poruszyła temat osoby, z którą aktualnie Mańka miała nienajlepsze stosunki.
-Tak ogólnie.. To wszystko w porządku.. Dalej gra, Tu w Bielsku. W tamtym sezonie dostali się do PlusLigi..
-Dobra, Mań.. - w tym momencie do kuchni wszedł Przemek. - Ja lecę na trening.
-Zrobiłam ci kawę.. Nawet nie wypijesz?
-Wybacz, słońce, ale jak się spóźnię, Piotrek mnie zabije. Pa!
Studentka poszła zamknąć za Przemkiem drzwi i po chwili wróciła do koleżanki.
-Sportowiec?
-Siatkarz.
-Kolejny?
-Gra z Kamilem w jednej drużynie. Można powiedzieć, że to właśnie Kwasu nas poznał.
-I dalej twierdzisz, że to tylko przyjaciel? Proszę cię, nie wciskaj mi kitu. Jestem pewna, że spaliście ze sobą.

Przyjazd Izy nie wróżył nic dobrego. Zaczęło się niewinnie. Najpierw próbowała wyciągnąć z Mańki co tak naprawdę łączy ją z Czauderem. Później wymyśliła, że chciałaby się spotkać z Kamilem i żeby Brzeska jechała z nią na jego trening.. I właśnie tam zaczęła się fala niefortunnych zdarzeń...

*

Dzieńdobrek :)
Dziś tak. Co sądzicie o Izie? Namiesza?

Ostatnio znalazłam w necie zdjęcie Czaudera sprzed kilku lat w dłuższych włosach.. i tak mnie jakoś naszło, bo wyglądał w nich mega słodko :D kurr.. instynkt hotki mi się włącza ;c

Pees! Dodałam opcję 'reakcje'. Pod każdym rozdziałem jest 'podoba mi się' i ;nie podoba mi się'
Jeśli byłybyście na tyle miłe :)
przypominam o ankiecie po lewej stronie :)

empty space.