Cały wieczór Mańka starała się trzymać Kamila. Lekko się wstydziła i krępowała obecnością siatkarzy oraz ich bliskich. Gdy ktoś zaczynał z nią rozmowę odpowiadała krótko. Nie chciała się za bardzo wciągać w konwersacje, mimo że pragnęła poznać przyjaciół chłopaka.
Dziwne, czyż nie?
Dopiero gdy dosiadł się do niej młody libero, rozmowa sama wyznaczyła sobie tor. Z biegiem czasu stres z Mańki uchodził, a ból brzucha spowodowany zdenerwowaniem ustępował. Poznawali się powoli, a przed północą nawet wymienili numerami telefonu.
-To co? Zapraszam na jakąś kawę w przyszłym tygodniu. Co ty na to? - zaproponował Przemek.
-A wiesz...? Bardzo chętnie.
-Co do terminu się jeszcze ugadamy, okej?
-Jasne, nie ma problemu.
Na kilka minut przed północą wszyscy opuścili mieszkanie Ferensa. Szampan był przygotowany. Kieliszki również. Rozpoczęło się odliczanie.
-Oby ten dwutysięczny piętnasty był lepszy od czternastego. - powiedział z uśmiechem
na ustach Kamil.
-Oby. Wszystkiego najlepszego, Kamciu.
Kwasowski mocno przytulił do siebie Mańkę i trzymał ją w swoich ramionach bardzo długo.
-Dlaczego płaczesz?
-Jesteś po prostu najlepszym przyjacielem pod słońcem.
-Kocham cię. - szepnął, a następnie pocałował Brzeską w czoło.
Na pierwszym treningu po Nowym Roku, siatkarze wspominali imprezę u Ferego. Na szczęście obyło się bez szkód materialnych i innych tego typu wypadków.
-Wiesz, Kamciu.. ta twoja Mańka to jest całkiem, całkiem. - powiedział Czauderna, przysiadając się do Kwasowskiego.
-Ty się od Mańki odwal.. - odpowiedział poważnie przyjmujący, znając libero.
-Spoko, spoko. Mówię jak jest.
-Przy tym zostańmy.
-W sumie, to wiesz, Kamciu.. Umówiłem się z nią.
-Waż się ją skrzywdzić! Nogi z dupy powyrywam. - zaznaczył Kamil, nie patrząc na to czy koledzy słuchają, czy też nie.
-Przecież nic jej nie zrobię...
-Przemek, ja cię znam. Jesteś moim kumplem, ale zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki. Mańka jest po mega nieudanym związku i boję się o nią.
-Spokojnie, Romeo..
-Czauder.. Mam nadzieję, że nie będzie przez ciebie płakać. - wstał, wrzucił rzeczy do torby i wyszedł z hali.
Zaraz po treningu pojechał do Mańki. Wszedł do mieszkania studentki jak zwykle - bez pukania. Dziewczyna właśnie uczyła się do egzaminu.
-O hej. - podeszła do siatkarza i pocałowała go w policzek. - Co się dzieje?
-Ciężki trening. Tyle.
-Głodny? Zaszalałam i ugotowałam obiad.
-Jak wilk!
W ciszy zjedli obiad, a następnie z kubkiem gorącej malinowej herbaty zalegli w salonie na kanapie. Mańka włączyła jakiś serial, a następnie wtuliła się w Kamila. Gdyby ktoś obcy teraz na nich popatrzył z boku, stwierdziłby, że bez wątpienia jest to para.
-Słyszałem, że umówiłaś się z Czauderem... - zaczął.
-.. na kawę. - uzupełniła.
-Uważaj na niego. Proszę.
-O co ci chodzi?
-Przemek zmienia dziewczyny jak rękawiczki..
-Kamil! Ja się z nim umówiłam na kawę! - odskakujesz od przyjmującego. - Tylko na kawę.
-Spokojnie. - przytulił dziewczynę. - Martwię się po prostu o ciebie. Od czasu rozstania z Pawłem zrobiłaś się taka.. inna. Izolujesz się od ludzi.
-Gdybym się izolowała od ludzi to bym się z nim nie umówiła. Boże, Kamil, zazdrosny jesteś? Zachowujesz się jak dzieciak.
-Mańka, martwię się o ciebie.
-Nie masz o co!
-Widzę, że dziś nie porozmawiamy.. - Kwasowski wstał z kanapy i udał się do przedpokoju ubrać buty i kurtkę. - Narazie.
Zostawił ją. Tak po postu zostawił. On, który nigdy nie odszedł. Brzeska szybko chwyciła za telefon i, wystukawszy parę słów w treści wiadomości, wysłała smsa.
Możemy się spotkać? To ważne.
Jasne. Co się stało?
Pokłóciłam się z Kamilem.
Wysłała libero jeszcze adres. Podczas gdy czekała na siatkarza postanowiła się trochę ogarnąć, bo przecież nie otworzy mu drzwi w takim stanie. Zaraz po wyjściu Kwasowskiego rozpłakała się jak mała dziewczynka, a z biegiem czasu płacz wcale nie ustępował. Po wyjściu z łazienki zaparzyła sobie herbaty i z kubkiem usiadła na parapecie, wpatrując się w panoramę Bielska. Śnieg delikatnie prószył, nie było wiatru. Oparła głowę o ścianę i zaczęła myśleć dlaczego w ogóle dopuściła do tej kłótni. Przecież Kamil był najbliższą jej osobą...
Po dziesięciu minutach usłyszała dzwonek do drzwi. Otwarła siatkarzowi i, nawet nie patrząc na niego, ruszyła z powrotem do salonu. Ten, wiedząc co się stało, nic nie mówił. Po prostu podszedł do Mańki i mocno ją przytulił.
-Nie płacz już. - szepnął.
-Nie potrafię...
-O co poszło.
-Nieważne.
-Marysiu... - podniósł jej podbródek. Pierwszy raz pozwoliła,
by ktokolwiek tak się do niej zwrócił.
-O ciebie..
-Jak to o mnie? - zapytał.
-Jest zazdrosny o to, że się mieliśmy spotkać..
-Powiedziałem mu dziś.. Nawtykał mi kilka rzeczy, ale spokojnie. On się o ciebie martwi.
-Gdyby się martwił nie doszłoby do takiej sytuacji.
-Maniuś.. Popatrz na mnie. - szepnął, a studentka spełniła jego prośbę. - On chce dla ciebie jak najlepiej..
I w tym momencie Brzeska przepadła. Przepadła w jego niebieskich tęczówkach. Libero zbliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny, by po chwili posmakować jej ust.
-Nie bój się, ze mną ci nic nie grozi.
▲▼
bum!
zaskoczone?
przecież znają się kilka dni...
odnośnie jedynki.. mówiłyście, że krótki.. już tłumaczę dlaczego :)
otóż chodzi o to, że nie chcę już od samego początku robić Mody na sukces.. po prostu stopniowo będę zwiększać długość rozdziałów, by nie zrobić z tego jakiegoś melodramatu :)
wypowiadajcie się, piszcie czego oczekujecie. może macie jakieś pomysły?
remember: jesteś nowa? czeka ankieta po lewej stronie bloga :)
stej in tacz!
empty space.
Dziwne, czyż nie?
Dopiero gdy dosiadł się do niej młody libero, rozmowa sama wyznaczyła sobie tor. Z biegiem czasu stres z Mańki uchodził, a ból brzucha spowodowany zdenerwowaniem ustępował. Poznawali się powoli, a przed północą nawet wymienili numerami telefonu.
-To co? Zapraszam na jakąś kawę w przyszłym tygodniu. Co ty na to? - zaproponował Przemek.
-A wiesz...? Bardzo chętnie.
-Co do terminu się jeszcze ugadamy, okej?
-Jasne, nie ma problemu.
Na kilka minut przed północą wszyscy opuścili mieszkanie Ferensa. Szampan był przygotowany. Kieliszki również. Rozpoczęło się odliczanie.
-Oby ten dwutysięczny piętnasty był lepszy od czternastego. - powiedział z uśmiechem
na ustach Kamil.
-Oby. Wszystkiego najlepszego, Kamciu.
Kwasowski mocno przytulił do siebie Mańkę i trzymał ją w swoich ramionach bardzo długo.
-Dlaczego płaczesz?
-Jesteś po prostu najlepszym przyjacielem pod słońcem.
-Kocham cię. - szepnął, a następnie pocałował Brzeską w czoło.
Na pierwszym treningu po Nowym Roku, siatkarze wspominali imprezę u Ferego. Na szczęście obyło się bez szkód materialnych i innych tego typu wypadków.
-Wiesz, Kamciu.. ta twoja Mańka to jest całkiem, całkiem. - powiedział Czauderna, przysiadając się do Kwasowskiego.
-Ty się od Mańki odwal.. - odpowiedział poważnie przyjmujący, znając libero.
-Spoko, spoko. Mówię jak jest.
-Przy tym zostańmy.
-W sumie, to wiesz, Kamciu.. Umówiłem się z nią.
-Waż się ją skrzywdzić! Nogi z dupy powyrywam. - zaznaczył Kamil, nie patrząc na to czy koledzy słuchają, czy też nie.
-Przecież nic jej nie zrobię...
-Przemek, ja cię znam. Jesteś moim kumplem, ale zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki. Mańka jest po mega nieudanym związku i boję się o nią.
-Spokojnie, Romeo..
-Czauder.. Mam nadzieję, że nie będzie przez ciebie płakać. - wstał, wrzucił rzeczy do torby i wyszedł z hali.
Zaraz po treningu pojechał do Mańki. Wszedł do mieszkania studentki jak zwykle - bez pukania. Dziewczyna właśnie uczyła się do egzaminu.
-O hej. - podeszła do siatkarza i pocałowała go w policzek. - Co się dzieje?
-Ciężki trening. Tyle.
-Głodny? Zaszalałam i ugotowałam obiad.
-Jak wilk!
W ciszy zjedli obiad, a następnie z kubkiem gorącej malinowej herbaty zalegli w salonie na kanapie. Mańka włączyła jakiś serial, a następnie wtuliła się w Kamila. Gdyby ktoś obcy teraz na nich popatrzył z boku, stwierdziłby, że bez wątpienia jest to para.
-Słyszałem, że umówiłaś się z Czauderem... - zaczął.
-.. na kawę. - uzupełniła.
-Uważaj na niego. Proszę.
-O co ci chodzi?
-Przemek zmienia dziewczyny jak rękawiczki..
-Kamil! Ja się z nim umówiłam na kawę! - odskakujesz od przyjmującego. - Tylko na kawę.
-Spokojnie. - przytulił dziewczynę. - Martwię się po prostu o ciebie. Od czasu rozstania z Pawłem zrobiłaś się taka.. inna. Izolujesz się od ludzi.
-Gdybym się izolowała od ludzi to bym się z nim nie umówiła. Boże, Kamil, zazdrosny jesteś? Zachowujesz się jak dzieciak.
-Mańka, martwię się o ciebie.
-Nie masz o co!
-Widzę, że dziś nie porozmawiamy.. - Kwasowski wstał z kanapy i udał się do przedpokoju ubrać buty i kurtkę. - Narazie.
Zostawił ją. Tak po postu zostawił. On, który nigdy nie odszedł. Brzeska szybko chwyciła za telefon i, wystukawszy parę słów w treści wiadomości, wysłała smsa.
Możemy się spotkać? To ważne.
Jasne. Co się stało?
Pokłóciłam się z Kamilem.
Wysłała libero jeszcze adres. Podczas gdy czekała na siatkarza postanowiła się trochę ogarnąć, bo przecież nie otworzy mu drzwi w takim stanie. Zaraz po wyjściu Kwasowskiego rozpłakała się jak mała dziewczynka, a z biegiem czasu płacz wcale nie ustępował. Po wyjściu z łazienki zaparzyła sobie herbaty i z kubkiem usiadła na parapecie, wpatrując się w panoramę Bielska. Śnieg delikatnie prószył, nie było wiatru. Oparła głowę o ścianę i zaczęła myśleć dlaczego w ogóle dopuściła do tej kłótni. Przecież Kamil był najbliższą jej osobą...
Po dziesięciu minutach usłyszała dzwonek do drzwi. Otwarła siatkarzowi i, nawet nie patrząc na niego, ruszyła z powrotem do salonu. Ten, wiedząc co się stało, nic nie mówił. Po prostu podszedł do Mańki i mocno ją przytulił.
-Nie płacz już. - szepnął.
-Nie potrafię...
-O co poszło.
-Nieważne.
-Marysiu... - podniósł jej podbródek. Pierwszy raz pozwoliła,
by ktokolwiek tak się do niej zwrócił.
-O ciebie..
-Jak to o mnie? - zapytał.
-Jest zazdrosny o to, że się mieliśmy spotkać..
-Powiedziałem mu dziś.. Nawtykał mi kilka rzeczy, ale spokojnie. On się o ciebie martwi.
-Gdyby się martwił nie doszłoby do takiej sytuacji.
-Maniuś.. Popatrz na mnie. - szepnął, a studentka spełniła jego prośbę. - On chce dla ciebie jak najlepiej..
I w tym momencie Brzeska przepadła. Przepadła w jego niebieskich tęczówkach. Libero zbliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny, by po chwili posmakować jej ust.
-Nie bój się, ze mną ci nic nie grozi.
▲▼
bum!
zaskoczone?
przecież znają się kilka dni...
odnośnie jedynki.. mówiłyście, że krótki.. już tłumaczę dlaczego :)
otóż chodzi o to, że nie chcę już od samego początku robić Mody na sukces.. po prostu stopniowo będę zwiększać długość rozdziałów, by nie zrobić z tego jakiegoś melodramatu :)
wypowiadajcie się, piszcie czego oczekujecie. może macie jakieś pomysły?
remember: jesteś nowa? czeka ankieta po lewej stronie bloga :)
stej in tacz!
empty space.
Brakuje mi tego mema, żeby tu wstawić co wypluwa to co pił...
OdpowiedzUsuńŚwietny ten rozdział, masakra idealny na wieczór i rozkminy życiowe :)
ale fajny! szybko poszło :P szkoda mi Kamila.. tak się troszczy :(
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na nexty :*
i cieszę się jak głupia do ekranu. Oo
OdpowiedzUsuńTeraz mam zwias.
OdpowiedzUsuń